to będzie dzień ranny od słońca
niewinnie zielony zapadnie w ziemię
a ona zmęczona nocą
rozpłynie się
będzie jej szukać na rozstajach
w zaroślach nim upadną drzewa na kolana
złapie blade księżyce bioder
i poniesie w szczerosmutną szarość
to będzie dzień ranny od słońca
w którym nic się wydarzy
bo wydarzyło się wszystko
cicho jakby ich nigdy nie było
w okolicach boldowych ballada jakoś mi się łamie, traci nieco spójność z 'poprzedzającym',
ale bez wątpienia nastrojowe są te Twoje panny marzanny
:)
Dzięki Fiś. Pomyślę nad uwagą dotycząca płynności. Pozdrawiam.