Niech się dobędzie z tchawic mego świata
Okrzyk cierpienia rzucanego ptakom
I niech nadlecą zapalczywe sępy
Rozszarpać ciało swego pana w strzępy
Uświęcające czarny mórg tej ziemi
Obeszłej konduktem moich własnych cieni
Oto stąpają w ciszy za sztandarem
W rozwianych sukniach
Owej skały skrajem
Która mi służy majestatem śmierci
W godzinie otwarcia ostatniej pieczęci