Kto raz nie żył, ten nigdy nie umiera,
tkwi w codzienności i smutek mu doskwiera.
Próbuje narodzić sie ten jedyny raz,
lecz w bólu tkwi z sercem twardym jak głaz.
Myśli nad sensem swego istnienia,
lecz drogi swej nadal nie zmienia.
Kroczy, niczym ślepy, w otchłań zatracenia,
szukając swego szczęścia złudzenia.
Swe zmysly w morzu uciech zatapia -
sumienie swe dotkliwie rozgniata.
Wtem nagle cierpienie stoi u życia wrot,
serce, refleksji przebija ostry grot...
Zmarnowany czas powraca znów,
by wskrzesić moc sumienia słów.
Więc porzuć swój nikczemny trud
i wybierz jedną z odrodzenia dróg.
Powstań, bo zegar nieustannie odmierza czas,
az nadejdzie chwila, gdy nie będzie żadnego z nas...