tyle lat bezsilności, w sobie wciąż zamknięta
bez chwili wytchnienia, niepewna i spięta
kluczyłam po myśli moich poplątanych ścieżkach
nie wiedząc czy uczucie jakieś jeszcze we mnie mieszka
szukałam rozwiązania, przez wszystkich opuszczona
zdradzona, oszukana, przez życie nie pieszczona
nie doszłam do niczego, choć przeszłam przez wiele
miłości, chwil radosnych zaznałam niewiele
i nagle, gdy już śmierci chciałam spojrzeć w oczy
usłyszałam głos czyjś, ktoś w mą stronę kroczył
stałam tyłem, on podszedł, objął me ramiona
i powiedział, że dla mnie całe zło pokona
zaskoczona powoli odwróciłam głowę
by nareszcie ujrzeć swą drugą połowę
w chwili gdy oczy moje ujrzały twarz jego
uderzyło mnie w nim coś nadprzyrodzonego
emanował dobrocią, jasność z niego tryskała
zaskoczona tym wszystkim stałam tam oniemiała
wziął mnie zaraz za rękę, skrzydła swoje rozłożył
i swym niebańskim śpiewem bramę czasu otworzył
przeniósł mnie w świat fantazji, pełen ciepła, miłości
i do dzisiaj ma dusza trwa tam pełna wdzięczności