bardzo poruszył mnie pański wiersz...aż cieżko mi się zrobiło na duszy. Bardzo trafnie opisał Pan samotność rodziców dorosłych dzieci i ich udrękę ze staroscią. Jak to się mówi: starość Panu Bogu się nie udała.
starannie uformowane przez boskie ręce
grzecznie poukładane
każde z nich
jak małe ziarenko fasoli
po tym jak już ciepłego serca rytm
wybił czas ich narodzin
tulą twarzyczki
w ramionach zakochanych matek
i przebierając paluszkami
przędą nieposkromioną radość życia
Spojrzałam na to z dystansem, jak widz w kinie...zobaczyłam Boga w wyobraźni i opisałam to. Wyszło baaardzo prosto, ale nie odczuwałam tego wiersza chłodno...mozna powiedzieć, ze była to relacja osoby podglądającej Go:)
Dzięki za poprawki, w sumie to zgadzam się:) A tak poza tym to raczej nie pracuję nad wierszami. Pozostawiam je takimi jakimi są od samego początku. Nie wiem czy to dobrze czy to zle.
kiedy Bóg zbiera małe kamyczki
i wrzuca je do rzeki
ludzie umierają
ale kiedy Bóg stoi z sitem
nad rwącym potokiem
i cierpliwie wybiera złote grudki
wtedy rodzą się dzieci
Nozdrza i wlewanie są o wiele lepsze. W tej postaci ten wiersz po prostu ginie wśród tysięcy takich samych.
Pozdr.
Mirosław Serocki, Cytuj pm
Data publikacji: 2004-04-26 22:35:34
No tak....kiedy zmieniałam ten wiersz miałam mieszane uczucia. Czasami wydaje mi się, że to ten pierwszy pomysł jest najlepszy. Dzięki
dopiero dziś
wiem że miłość
jak winogrona
smakuje
tobą
i latem pachnie
jesienia odchodzi
zimą umiera
wiosna się rodzi
na nowo
wciąż smakując jak winogrona
tobą
no tak, nozdrza i wlewanie do nich czegoś mogło wywołać dość złe skojarzenia może lepiej tak:
zapach wiosenny
przenika mnie bez reszty
pełna rozkoszy i nieprzytomności
przeżywam kolejną wiosnę
zielone pąki
ukazują swe delikatne wnętrza
ze szczęścia
na widok słońca
i ja
wyciągam ciche dłonie
do nieba
kwitnę
ze wzruszenia
zapach wiosenny wlewam do nozdrzy
pełna rozkoszy i nieprzytomnosci
przeżywam kolejną wiosnę
zielone pąki
pękają
ze szczęścia
na widok słońca
i ja pękam
kwitnę
ze wzruszenia
pustka wspomnienia
pamieć zbyt dobra nie do tych zdarzeń co trzeba
przewracają sie we mnie jak śmiecie po podłodze
kolejny raz chcę je w sobie utopić
kolejny raz wypływają na powierzchnie
trupy przeszłości