Angela Begger
-
Postów
12 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Angela Begger
-
-
Dla mnie to brzmi jak fragment opowiadania, a nie jak wiersz.
pozdrawiam0 -
Każdego dnia daję jeden uśmiech więcej
Wychodząc na zewnątrz zostawiam zmęczenie
siwe włosy i zmarszczki pod kołdrą
Kroczę jak opętana Alejami
spotykam czas uwolniony z zatęchłych słoików
Oswobodziłam ręce
Biegnę na prawdziwych nogach ku młodym grudniowym bzom
Sama kiełkuję pośpiesznie w międzyczasie
Witam cię pogodo życia
Zaklinaj0 -
Mój Bóg nie zszedł do mnie aby przemyć moje pijane oczy
W ślepocie upojenia może nie było nic widać i umknął mi ten moment
Ale nie czułam…
Dziś trzeźwymi oczami widzę Go dookoła moich wszystkich niepotrzebnych i potrzebnych rupieci
Mojej graciarni dni dobrych i ponurych,
ociężałych chwil
Nie planuję dziś wielkich zmian,
Będę lub nie będę taka jak kiedyś, jak jeszcze wczoraj
Ale przychodź do mnie i przemywaj mi oczy
Tak abym widziała
Obiecuję uwierzyć jako ślepiec
W niedalekiej przyszłości wezmę całą niewiarę za śmieszną
Nie moją0 -
Z domu do ogrodu jak najszybciej!
Piję z rynny
Podstawiam twarz
Muska mnie kropla po kropli
Naturalny tlen prosto z pomarańczy i jabłek niedojrzałych
z rozrzuconych pestek
Potem, w mokrej sukience
sponiewierana trochę
po powierzchni kałuż krok po kroku w kierunku wróbli i przemokłych kur
biegnę, skaczę oszołomiona
Zaznaję wiatrów i pól
W klatce piersiowej bije mi grad - siły natury nęcą mnie i wiodą
Nie chowam się pod drzewami, zapraszają mnie ziarna do gonitwy w pisku i mchu
Chodź - pomrukują, podejdź bliżej, jeszcze bliżej.
Włosy mam brudne i splątane
w ciężkie kołtuny i gałęzie
Deszcz nie ustaje
łapczywie łykam cale litry
wysysam z ziemi zimną wilgoć
padaj prosto w źrenice! na język i na duszę!
umyj mnie jak najczyściej!0 -
Kiedy odchodzą, nie zostawiają śladu
Nie zostawiają ciała
Prawdziwej temperatury
Zapachu oddechu
Nie wracają już po spalonych mostach
Tej drogi nie ma
Zadumy o nich kłują i szarpią
Przywodzą na myśl nieodwracalność
Nie boję się mojego lecz twojego spalonego mostu0 -
bardzo podoba mi się ten fragment:
Chcę znów uwierzyć w jakiś powód
Do smakowania jednoosobowej ciszy.
pozdrawiam0 -
Dziękuje za konstruktywne komentarze.
"Sfery niesubstytucyjne" - racja, że to przegięcie
pozdraiwam
Angela Begger0 -
Dawno nie czułam powiewu na policzkach
Powiewu ciepłego wiatru, który splątuje kosmyki włosów
tylko po to by ktoś je odgarnął
ktoś z ciepłą dłonią i miłym uśmiechem
może i z ciemnymi brązowymi oczami
Dawno nie czekałam na słowa
z tą niecierpliwością, która występuje tylko wtedy,
gdy wiem że te słowa padną,
gdy jestem pewna że usłyszę nie wiatr, nie martwą naturę
Nie wiem, czy to ludzie żyją tak jakby nie chcieli już ronić
słodkich i gorzkich łez
jakby nie chcieli dotykać,
bali się dotykać niebezpiecznej głębi losu drugiego człowieka
czy to ja chodzę po omacku źle wytyczonymi drogami…
***
Mężczyzna, kobieta, gra słów,
zimne spojrzenia podszyte gorącym żalem
klatka po klatce, dzień po dniu
powolna ucieczka od siebie
Poszukiwanie substytutu sfer niesubstytucyjnych
odnajdywanie go bez szans na wiatr na policzkach0 -
Bardzo ładny wiersz. stworzyłeś świetny nastrój. W kilku słowach bardzo trafnie zarysowałeś przepaść między Warszawą a sentymentalnym Krakowem. Z klimatu wybiło mnie tylko słowo "zajebiście", ale na szczęście na chwilę:)
pozdrawiam0 -
Rodzimy się
chyba z natchnienia.
Wydajemy pierwszy krzyk
tylko do uszu matki.
Przez zamknięte oczy uczymy się świata
w trzyminutowym istnieniu. Przez otwarte oczy
nie możemy go już zobaczyć.
Puszczamy swoje życie latawcem
albo haftujemy je skrzętnie na podłogach.
Wydajemy okrzyki do kamienia i drzewa.
Potem dzieje się już tylko los ususzonego mlecza.
Ciche słowa do siebie
rzęsy na policzkach
płatki, ręce i twarze puszczone w wiatr.0 -
Nad ziemią unosi się warstwa kurzu, czy tam czegoś
Czegoś co spowija nam dłonie i głowy
Ubieramy się w nieprawdziwe kostiumy i połykamy kurz
Czasem zaśpiewa ptak zupełnie nagi
fruwający strasznie wysoko
Nie pożera kurzu na śniadanie, czy tam kolację
Przebiegają dni
W tym kurzu i pod tymi ptakami
Raniące słowa zapadają nam w pamięć
Co usłyszane były rano czy wieczorem
Od kogoś ubranego po uszy
Zadowoleni krawcy biegają po ulicach
Krzycząc komu dzisiaj szczęście na stopy!
Komu radość na głowę uszyć
Komu kieckę z dumy
Komu kożuch nieprzepuszczalny
Ludzie poubierani miny mają niewyraźne
Brakuje im miłości czy tam czegoś
Biegają w rękawiczkach samorealizacji
W stanikach indywidualności
i majtkach moralności
Wieczorem wpadają do domu na proszek nasenny
I rachują niewykorzystane okazje
W nocy śni im się, że fruwają nadzy
I śpiewają prawdę z nagiego serca0
[modlitwa]
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
ocean Twych oczu - dla mnie nie do zaakceptowania. Reszta ładana. Zgadzam się, że tekst zbyt rozciągnięty.
pozdrawiam