Na początek bidna kobita, teczka i jakies w niej fanty. Potem tortury, jakże wymyslne, z jakimś odniesieniem mglistym do Jagny, ale blizej Łoza Madejowego. Na koniec okazuje sie ,ze to wszystko po to by pokazać to polskie piekło.
Jak tłuką biedaczkę/to już jest po przecieciu jej scięgien/ tą sukienką białą plecioną trzy po trzy z powrozu jej psa, to nie sposób zachowac powagę. Widać bowiem ,że: powróz jest biały, oraz, że jak pies ma powróz to nie jest bezpański , a jak jest bezpański to przeciez nie mógł być tej kobity, a jak pies nie był tej kobity to jak u licha ona mogła mieć na sobie te sukienkę która miała być przeciez spleciona z powrozu jej psa? Jeszcze nad tym pomyślę.
Ładny kawał poezji, chyba nawet lepszy od Poczekalni...z resztą ,
ch/cenzura/ wie.
Z politowaniem : Karol