Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Daniel Rusadzki

Użytkownicy
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Daniel Rusadzki

  1. Wie Pan, dopiero się uczę :P
    Co do dysleksji, to nie ma Pan racji. Ani prawa z góry oceniać innych, którym wcale nie jest do śmiechu gdy dostają wypracowania czerwone od poprawek...Swoją drogą, czyż nie jest normalnym, iż każda próba ulżenia jednej grupie ludzi rzutuje się chęcią wykorzystania owej luki przez inne??
    Dlatego właśnie proszę nie wkładać wszystkich kartofli do jednego wora. Pozdrawiam.

  2. Mam szczerą nadzieję, iż zaczniemy wszystko od początku. Nie chce, abyście oglądali me dzieła pod kątem wcześniejszych niepowodzeń. Przepraszam :D

    W sercu gór,
    Na niebie, pośród chmur.
    Krzyż stoi.

    Niczego się nie boi.

    Na wschód i na zachód,
    na północ - południe.
    Patrzą ramiona jego. Dlaczego?

    Kap, kap.
    Krew kapie.
    Ziemię zrasza obficie,
    niczym woda, co wzburza falę w wyschniętym rzeki korycie.

    Gdyż gwoździem przebite jest serce Jego.
    Dlaczego?

  3. Czym jest istnienie? Czyż nie jest jedynie złudnym marzeniem,
    Że żyć będziemy tak, jak chce dusza? Losu to nie rusza!
    Są to jeno nudne morały, odbijające się niczym fale ob skały.
    Ból, cierpienie, rozpryski fal. Moje oczy wpatrzone w dal…

    A tam cień, mgła, tajemnica.
    Niczym zimna gromnica, bez nadziei.
    Jeno zastępy szalei, mknące przez ciemność w dal.
    A on? Ustawia życia zegary, niknące widmo fal.

    I tylko czas, a na jego falach okręty,
    Odpływające w dal…

  4. Krwawe słońce wzeszło tego ranka,
    Wiatr zadrgał łzą poranka,
    Wrony, wzleciały ku niebu ciemnemu.
    Czemu!...

    Moje serce rozdarte sprzecznościami,
    Darami! Od życia, od losu,
    Moja dusza, jak źdźbło zboża przecięte kosą.
    Czemu!...

    Mój głos bez echa toczy się tym wąwozem,
    Niczym wiatr głuchych sępów obozem,
    Które tylko na słabość czekają- by dopaść.

    Rozszarpać, rozkrwawić!
    Ciała tchu- duszę nadziei pozbawić.

    Me życie rzeką,
    A nurt jej śmieciami jest zawalony, a nad wszystkim-
    górują Dwa Trony…

  5. Tyś jest mistrz nad mistrze-
    Mistrz zapomnienia…
    Me życie jest jak starej księgi marzenia.
    Której kartki, w pył zmienione,
    Na łańcuchu za korowodem wleczone,
    Z grzechów…
    Jestem niczym duch matki Ziemi,
    Wiary, nadziei, miłości mi brak?
    Jest ktoś, kto chciałby usłyszeć- TAK.
    Jest ktoś, kto me życie na klejnoty rozmieni,
    Przyszłość, przeszłość, teraźniejszość-
    W rozpacz, w krzyk przemieni.
    Lecz ja mówię- NIE!
    I krzyk mój, niczym wiatr nocy,
    Wąwozem ludzkich myśli się przetoczy,
    I z daleka odpowie tysiąc głosów,
    Nieme- tak…

  6. Mrok- rozświetla głębiny.
    Światłość- przesiąka szczeliny,
    Przez które ucieka rzycie.
    Jezu! Odszedłeś tak skrycie.
    Twe życie, i śmierć- zagadka istnienia.
    Każdego z osobna marzenia, aby u twego boku,
    Upić z pucharu życia twego soku.
    Z kielicha twojej krwi.

    Boże! Niechaj światłość dopomoże.
    Abym przez ciemności głębiny,
    Odnalazł życia szczeliny.
    Abym znalazł drogę, wiedział, jak
    I gdzie mam postawić nogę.

    Boże! Niechaj światłość dopomoże.
    Chcę zobaczyć twego tronu zorze,
    Gdy nadejdzie koniec moich dni.
    Chcę żyć w świetle uniesienia.
    Doprowadzać do końca wszystkie marzenia.
    Chcę żyć- niech się spełniają sny!!

    Niechaj ludzkość gwiazd dosiędzie,
    Niechaj wygłoszą anieli orędzie,
    Orędzie do serc okaleczonych.

  7. Świat mi ciąży,
    Niczym głaz u stóp.
    Co dzień fale roześmianych głów,
    Niczym słońce na niebie.
    A ja wciąż nie widzę siebie.

    Gwiazdy zasłały nieba firmament,
    Echem toczy się mój niemy lament,
    Wiatrem wzruszone, drgają źdźbła traw.
    Losie, spraw!

    Abym z Bogiem za rękę,
    Szedł przez życia mękę.
    Mękę nierozwiązanych spraw…

    Cierpię, ach, cierpię!
    W krwi kałuży stoję.
    Boże, ja się boję!

  8. Dzień za dniem umyka,
    Tykają zegary.

    Nikną marzenia przeszłych chwil,
    Nikną minionych dni czary.

    Promyki wspomnień gasną,
    Połknięte przez mroki zapomnienia.

    W konfrontacji z dążeniami,
    Ginie sens istnienia.

    My- wędrowcy czasu,
    Bezkresnych równin koczownicy,

    Nigdy nie umiemy na czas zarzucić kotwicy,
    We mgle płynąc ku zapomnieniu,
    Ku horyzontowi, o wolności marzeniu…

  9. Przeszłość, szarej rzeki odmęty.
    Niestabilne podłoże,
    Wspomnień fragmęty.
    Jej lica blade,
    Czerwień oczu białych,
    Wspomnienia dni,
    Nocy całych,
    Przez które przeszłość kładzie się cieniem,
    Na rwące przyszłości strumienie.
    Niczym mgła na cmentarzu.
    Gdzie jesteś, gospodarzu?
    Czyż nie warta twoja noga,
    Aby w imię Boga,
    Uwolnić zbolałe dusze,
    Zniweczyć losu katusze,
    Uwolnić istnienie,
    Dać ciału jedzenia,
    Sprawić, aby dźwiękiem zadrżała głusza?

    Wstańcie, martwe legiony.
    Czas zagarnąć opuszczone trony.
    Stanąć na szczycie wspomnienia,
    Wznieść okrzyk w imię marzenia,
    Poruszyć ziemię, wodę, głaz.
    Zatrzymać upływ lat, zawrócić czas.

    Wstańcie…

×
×
  • Dodaj nową pozycję...