Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mariusz Kos

Użytkownicy
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mariusz Kos

  1. niesamowite.przeczytałem a jakbym to przeżył.zachowam sobie ten wiersz.
  2. Świat się kończy jutro Noc jest moim ostatnim dniem Sen przemierza niedoszłe przeznaczenia Woda płynie,czas sekundy przekracza Planeta moja w mrozie kosmosu I w wiatrach gwiazd Jak bardzo ukochana i nieznajoma? Świt dla mnie a innym zmierzch To nie chodzi o moją śmierć I tak nadejdzie Ale o wszechzrozumienie I niech dłoń przeniknie cień Świat skończy się może nawet dziś Drzewa szepczą, że liście grzeszą Nigdy niewypowiedzianą pieśń O narodzinach śmierci. Wiosna nadejdzie, kiełkuje swą przemoc Powiem wam jak bardzo umieram A w przebudzeniu marzę By się nie obudzić.
  3. Wściekłość, nie o taką prosiłem. Jeśli wstępne założenia są błędne, jakim sposobem wynik jest poprawny. Jak nuty ułożone w porządku, nie dają muzyki. Tylko chaos naszego umysłu tworzy melodie, by podzielić się tym chaosem z innymi. Odmienne od wiatru. Niepodobne do ognia. Nie styczne z wodą. Z daleka od ziemi. Puste jak próżnia. Zrozumiane. Lecz tylko w drobnej cząstce, przez tych, którzy tego nie pragną. Nie o taką prosiłem, wściekłość.
  4. Nie ma przestrzeni Na nic nazwania Szepty z kamieni Tworzą pytania Czas nigdy nie istniał Zegary mierzą konanie Biegną myśli na przestrzał Nie dane nikomu poznanie Materia to tylko fantom Pustka w nicości żegluje Zawdzięczamy naszym niedowierzaniom Że nikt się tym nie przejmuje
  5. Mariusz Kos

    Ściana

    Kiedy przykładam dłoń do ściany Tworzę mrok Niezależny od nocy Zależny od zwartości palców Pulsujący mrok Bez zapachu i szeptu Mimo iż słońce Nigdy jej nie oświetlało A noc brała z niej cienie Sam dotyk Jest światłem pewności Nie ściany Nie dłoni
  6. Mariusz Kos

    Lustra

    ależ drukuj...ale nie szkoda papieru?
  7. dawno mnie tu nie było i tak sobie czytam i czytam...a to najlepszy kawałek jaki czytałem ostatnio.genialny.teraz sie będę przygladał wszystkim kamieniom w strumieniu. Pozdrawiam.
  8. Mariusz Kos

    Lustra

    Śniłem o tobie zakwitły pierwsze bzy rzeźbiąc w odcieniach powietrza niezapomnianą woń. Płonął płomień życia połączeniem przeznaczeń, Wracał do mnie twych spojrzeń czar, jak niepohamowana łza, prawdziwych tylko w snach bliskości odległych serc. Wśród niezliczonych gwiazd , gdzie przestrzeń rysowały w swej głębi trzy milczące lustra, mnożąc każdy pocałunek.
  9. Za późno na wieczność Liście wczorajszych snów Jak przeklęte zjawy Ślizgają się o mury Za późno na wieczorne gwiazdy Błędnego kwietnia ogrody Powiedziałem to z litości Nad niezmiennością snów Za późno na spotkania Co czuję nie znaczy już nic Z duszy dziecinnych poranków Chłonę ostatnie barwy nienazwanych tęcz Za późno by powiedzieć cokolwiek Nie będzie syntezy przeznaczeń Tak bardzo przyzywam anioły By pozbyć się reszty duszy Za późno na długą drogę Bardziej samotny niż mrok Wzywałem Boga spoza planet Lecz przyszły tylko one
  10. Ten świt nie należy do tej nocy. To chyba tajemnica wspomnień, księżyca rychły zachód, wiatrem nadchodzący dreszcz. Mimo iż nie chcemy zapomnieć oczu gwiazd, przywraca podział zmysłów blask znad lasów. Zbyt trzeźwe myśli ostudzą bicia serc. Jeszcze tylko Dotyk. Jedno spojrzenie. I rozstanie. W przyczajeniu zmysłów odnajdziemy rzeczywistość.
  11. Mariusz Kos

    Różnice

    Jesteś dniem, ja nocą. Między nami poranek. Między nami zmierzch. Idę ku tobie w ciszy, w drodze odszukam słowa. Jesteś. Już czas zapada, potykając się o własne sekundy. Jestem. Gubią się gwiazdy, na jedynym ostatnim niebie. Jeśli nazwę wszystko, lub tylko wspomnę. Stanie się luką w moich szalonych snach.
  12. Lecz właśnie tej nocy odległe gwiazdy, przez szept mierzone i oddech. Płyną w moich myślach, by noc doświadczyć jak objęcia śmierci. Pozostanę im wierny. Wierny jak kot swoim ścieżkom. Wierny jak zdrajca swojej zdradzie. Zatopiony w listowiu tak złudnie prawdziwym. Połączony wspomnieniem z istotą własnej przemiany. Tak bardzo cierpiałem. Moje serce złamane po trzykroć. Na próżno usiłowałem je leczyć, zachodem słów które je raniły. Krwią płynącą jak sen o przekroczeniu progu piekieł. Jescze nie wiem czy daremnie.
  13. Racja. Troche sie rozpędziłem.Dzięki za spostrzegawczość.
  14. przeznaczenie zjawia się nocą lekko by nie zostawić śladu w jeziorach luster w zakamarkach bezszelestu firan jego obecność tworzy sny przybywa z gwiazd dlatego tak bardzo brakuje ich gdy śnimy jeśli nawet daje się odgadnąć wywołuję strach lub nadzieję przez wieki niezmienne z godziny na godzinę jedyne zapisane w otchłani przyszłości przez własne czyny i zaniechania jego jedyny stan jest oczekiwaniem
  15. Nie rozumiem co znaczą słowa, z wiatrem wędrujące. Z dalekich krain. Przez granice gór. Poprzez zwierciadła jezior i lodowe sny. Niosące nienawiść. Nie rozumiem dlaczego opada miecz na żyjących głowy. I ich udręczone dusze Z zadawaniem piekła na ziemi, coraz dalej od raju. Dłoń która dzierży oręż niosąca nienawiść. Nie rozumiem jedynej planety jaką znam, jedynej na której pachnie bez. I koi duszę ocean muzyk. I jednocześnie płynie rzeka krwi, jak niewyczerpana krzywda. Nie rozumiem... Nie rozumiem... Za dawne dzieje, dzisiejszy koszmar. Za brak współczucia. Za klęskę rozumu. Za obszar głodu. Nie będzie kary. Lecz czy jeszcze warto oglądać zachody. Przecież powstaliśmy z martwych.
  16. Daleką łąką. Nie nocą. Moje myśli szły za tobą. Ty zrywałaś kwiaty na wieńce. W przemijaniu woni, odchodząc w marzeniach. Ja byłem daleko, walcząc o dzień. Ty byłaś daleko jak wieczność o świcie. Pozostało nie czuć oddali, lecz sny stawały się Przestrzenią bez kresu. Twych oczu nie spotkałem. Więc będę musiał, na tą daleką łąkę. Nie nocą. Przynieść swą bliskość.
  17. Kiedy będę umierał, kiedy umierać mi przyjdzie. Czego najbardziej będzie mi żal? Wiosennych poranków, gdy świt promienny przyjdzie po nocnej burzy? Nie! Oddechów sierpnia, popołudniowych przemyśleń, na szczytach świata. Raczej nie. Widoku gwiazd i srebra cieni na śniegu zimową nocą. Na pewno nie? Będę żałował przemocy twych szeptów, bezlitosnych spojrzeń wprost z duszy, dotyku niezaistniałych chwil. Piekła miłości przeżytej i niezapomnianej. Na pewno tak. I pożegnam się, o jedno życie za późno, o stracone zachody. O jeden sen zbyt daleko.
  18. Uważam że pierwsza myśl jest zawsze najlepsza.Niech tak zostanie. Smutny ale piekny wiersz.I niech taki będzie.
  19. Co do "we śnie" i "na śniegu" masz rację.Jak bym mógł to bym zmienił.A jeśli chodzi o horyzonty to piszę o rzeczywistym i o takim wyimaginowanym w duszy.Brak śladów "zaistniał" dlatego że to spotkanie nie było na jawie,myślę że raczej w snach nie zostawiamy śladów na śniegu. Dziękuję za przeczytanie i za podpowiedzi.
  20. Byłem tam. Śnieg sięgał horyzontom, w duszy i po za nią. Nie biegnij, każda z łez, zamieni się w lód Cały w czerni, na przekór zimie. W sercu i po za nim. Nie biegnę, każde słowo, staje się ogniem. Ty miałaś niedźwiedzia i wilka, bóstwo stało za tobą. Za mną tylko noc jedyna moja pani. Ja tam byłem. Sen spowodował brak śladów, w śniegu. Wspólny sen. Nie biegnij.
  21. Mariusz Kos

    Prośba

    Naucz mnie dlaczego tutaj jestem Co tworzy moje myśli Kiedy jestem już zgubiony Powiedz o swoich uczuciach Zanim pobiegniesz goniąc marzenia Pomimo braku nadziei Szepnij poprzez nieba Zagubieniem wytłumacz lęk Który wstaje z nami o świcie Nie mów mi jak umierać Nawet twoja miłość mnie nie powstrzyma Ja też będę jak ten wiatr za oknem Naucz mnie dlaczego tutaj jestem Na drodze do nicości
  22. Nad trąconą struną Za wystrzelona kulą Oczekiwanie Aż przebrzmi dźwięk I stanie się śmierć Oczekiwanie Wciąż trwa refren Nieskończonej trajektorii Oczekiwanie Cisza niesie koniec Jedyne przeznaczenie Nie czekaj To nie jest sen Irracjonalnych zachowań Nie czekaj Horyzont jest jak granica Nie rozdzielająca niczego Może jednak trzeba się zastanowić
  23. Mariusz Kos

    Data

    pierwszego sierpnia poczułem jesień słowem i duszą nazwałem zmierzch imieniem potem przyszło rozstanie powiedziałem coś czego nie czułem i wtedy to poczułem nie znałem spojrzenia poznałem spojrzenie gdy biegły ku mnie otwarte w znaczeniu kontrasty
  24. Mariusz Kos

    Czas

    Tylko to co się wydarzyło jest częścią wieczności. A to co nie miało miejsca, pozostanie jedynie w naszych snach, i zbudzi nas niechcianym świtem. Stanie się łodzią smutku w odległych przystaniach zamkniętych oczu. Tylko to co się wydarzy zdobędzie nazwę i wspomnienie. I będzie jedyną możliwą przeszłością, zmienianą w naszych opowieściach. Tylko w snach nie dzieje się czas.
  25. Mariusz Kos

    Żywioły

    Kiedy byłem nocą oczy moich gwiazd patrzyły w ciszę Kiedy byłem wiatrem dotyk mych kierunków czytał wszystkie liście Kiedy byłem wodą me atomy czas rzeźbiły w nagłą wieczność Kiedy byłem ogniem galaktyki były punktem twoja obecność iskrą
×
×
  • Dodaj nową pozycję...