Siedzę i długo już patrzę przez okno.
A za nim ciemność i śnieg, złączone w mocnym uścisku.
Tam, na ulicy, Duchy i Cienie walczą ze sobą,
Jakby to był ostatni już bój
W Ciemności i w Wieczności.
Ale grzechy i postępki popełnine tu na ziemi,
Niczym piętno i przekleństwo, niczym blizna na policzku,
Psują wygląd, burzą spokój.
I od nowa wciąż ten bój, wciąż ta niestrudzona walka
Czasem tylko przemknie myśl, czasem tylko zadrży serce
Za tym,
Czego już nie można mieć, co zostało utracone.
Bo te dusze zaprzedane Diabłu,
Niczym ogień płoną, ale od środka.
Tak powoli, niestrudzenie, zamieniając siebie w popiół,
Gdzie już nie ma nic,
Tylko pusty śmiech.
I od nowa wciąż ten bój, wciąż ta niestrudzona walka
Straszna Duszo, idź w pokoju.