Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Eilistrae

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Eilistrae

  1. Wiatr ciągnie mnie za włosy... Wbija w nie swoje zimne palce. Wyciska dreszcze. uciec Ogień łaskocze mój naskórek. Wypuszcza czerwoną ślinę. I uczy się na mojej kruchej skorupie Malować. uciec Woda wpycha się perfidnie. Napełnia mnie sobą. uciec Jakaś trzecia dłoń- mile udusić mnie chce. A ja uciekam. Siedząc ciągle w miejscu. Zapatrzona w swój własny Niezrozumiały spokój. Obrzucam śliną swoje ciało. By przetrwać.
  2. B y ł a m Kroplą wody na pustyni- Której tak potrzebowałeś! Cząstką powietrza- Które wdychałeś! Niedokończonym batonikiem- Który chciałeś jeść ciągle! Nieodgadnionym snem- Do którego chciałeś wracać co noc! Zapachem malin w lesie- Które uwielbiałeś zbierać! Pomocną dłonią- Którą chciałeś mieć blisko siebie! Byłam metą w Twoim wyścigu- Do której dążyłeś bez przerwy! J e s t e m... Wodą, której już nie pragniesz... Powietrzem, którym nie chcesz oddychać... Batonikiem, który Ci się przejadł... Odgadnionym snem, który prześniłeś... Zapachem malin, w zimowym lesie... Dłonią, którą odpychasz... Jestem metą na drodze... Z której uciekłeś.
  3. Zapełniony kawałku serca... Ładnie się rozgościłeś w moim wnętrzu! Wszedłeś, choć... nie pukałeś Zostałeś, choć nie prosiłam. Teraz będę Cię podlewała... Swoimi myślami dbała o Ciebie... Byś wrósł głębiej... zakorzenił się. A jeśli odejdziesz, wyrwiesz się, uwolnisz Nie zamykaj drzwi. Niech zostanie szczelina na pamięć i tęsknotę!
  4. Nauczę się tego wiersza na pamięć! Jest bajeczny...
  5. Niby..... Stąpamy pod tym samym niebem. Niby.... Unosimy nasze wnętrze na tej samej Ziemi. Niby.... Objętość duszy jest ta sama. Niby... Jednakowe możliwości. Jednak... Tak daleko od nieba. Nisko tak. Zapadliśmy się w otchłań ziemi. W zdradliwe płomienie widzialnego zła. Dusza ma niewypełnione miejsca. Bez głębokiej zawartości. Wciąż naiwnie czeka na wartościowy pokarm. Lecz duch wnętrza jest zbyt ciężki. Diabeł zbyt żywy. Wyrywamy sobie pióra ze skrzydeł... Nie poszybujemy już wyżej niż nasze ciała. Nie ulecimy wolni jak anioły. A... Niebo na zawsze, Pozostanie wysoko...
  6. Słońce wypłakało się na mojej piersi. Pogubiło spocone łzy. Wpadły we mnie przynosząc cierpienie, miłość i ulgę.
  7. Ulepiliśmy ślizgawki, zwrócone w swoje strony. Materiałem były wspólne pasje, zrozumienie, nadzieje, impuls i wiara. My postanowiliśmy, Bóg zatwierdził. Zniecierpliwieni i wpatrzeni w siebie usiedliśmy na samej górze swoich gotowych do odjazdu, fantazyjnych dróg. Odepchnęłam się od mojej... pierwsza (?) Chcieliśmy wpaść w swoje ramiona, ciała i dusze. Razem... Pędziliśmy na oślep. Na skrzydłach niewinnych złudzeń. Mieliśmy oczy, a nie widzieliśmy nic. Tylko swoje wymalowane wnętrza. Ałć! Stuknięcie o niewidzialną ścianę (odległość), bolało. Przylgnęliśmy do niej, Wpatrując w siebie. Wróciliśmy na ziemie. Wirtualny kontakt nadal udostępniał nam widok swoich myśli. Muskamy je delikatnie... Czy aby nie za mocno ściskamy swoje umysły? A serca? Choć wyrywają się, nie wiemy jak o nie dbać. Przezroczysta szyba. Ciągle tkwi. I tylko BÓG potrafi ją rozbić, pozwalając nam BYĆ RAZEM. Lub... W odpowiednim momencie przeistoczy ją w kamienny mur. Gdzie myśli nie znajdą już siebie... Słowa zawisnął w powietrzu, i rozpłynął się w zapomnienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...