Boże wybacz, że tak mi się tłumaczy.
Że tak wiele i niewiele to znaczy
Że aby kochać trzeba być,
Aby być trzeba jeszcze umieć żyć.
Bo kładę się późno, kładę się w ciszy
By móc zrozumieć, czemu życie się tak piszę.
Kartka za kartką, kalendarz pusty.
Wczoraj wesele - dziś pomnik rozpusty.
Więc wybacz mi Boże, tak bardzo żałuje.
Bo chciałbym na skale, a na piasku buduje.
Zamykam oczy i nie chce już widzieć,
Jak wiele zrobiłbym i chciałbym powiedzieć,
A zegar tyka i dzwoni, co godzinę,
Chciałbym, naprawdę, aby to było inne.
Boże wybacz, że tak mi się wydaje,
Że to może być dobre, ale jakoś się nie udaje.
I nie powiem, że zapominam. Krzyż wciąż przed oczyma,
Który za serce i za dusze, ale mnie nie trzyma.
Okrutna znów chwila, do połowy rozbita,
Ja znów zniewolony, a ona krzyczy zabita.
Sekunda jak tydzień, a chwila jak wieki,
Wczoraj płacz dziecka - dziś zamknięte ma powieki.
Więc wybacz mi Boże, tak bardzo żałuje.
Bo chciałbym na skale, a na piasku buduje.
Zamykam oczy i nie chce już widzieć,
Jak wiele zrobiłbym i chciałbym powiedzieć,
A zegar tyka i dzwoni, co godzinę,
Chciałbym, naprawdę, aby to było inne.