Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przemysław Ślęzak

Użytkownicy
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Przemysław Ślęzak

  1. Dla tej która więdła zasłonięta cieniem skrzydła przeznaczenia. Skazana na przedwczesne uschnięcie. Dla tej, która potrzebowala słońca. (Dziewczyan w wieku lat 17, wygrala raz walke z nowotworem, niestety są nawroty) Nigdy nie Nigdy nie pamiętaj kamiennych ciężkich grobowców. Nigdy nie patrz na płacz stalowych krzyży. Nigdy nie bój się tej chwili ciszy... Gdy ostatni liśc już opadnie, Nigdy nie zapominaj o błękicie nieba, Pamiętaj o muzyce, tej grającej cicho, Tylko dla ciebie. Tej komponowanej przez milion twych myśli, Tej jedynej, której nikt inny nie usłyszy. Pamiętaj o zapachu kwiatów... Tych nieśmiertelnych, tych słodkich, wiosennych fiołków. Pamiętaj, że ty chcesz jeszcze raz, Usłyszeć tą muzyke... Zobaczyc ten błękit nieba... Dopuki oddychasz, miej nadzieje.
  2. Ehh, troche mi to przypomina wiersze barokowe, jesli sie nie myle. Przerost formy nad treścią, kompletnie mi się nie podoba.
  3. Czy widzisz jak księżyc nocami, Włuczy się smętnie rzucając smugami Bladego światła...W nich skuci lodem, Martwych dłoni, krwawym korowodem, Pląsają w rytm tańca cieni. Nigdy martwi, wiecznie odrzuceni. I ty bezlitosna pani na pajęczym tronie, Jak milion myśli w kościanej koronie, Drąży uparcie by móc wypłynąć, Kropla za kroplą, by w otchłani zginąć. A ty nie widzisz że to lodu strumienie, Drążą, umierają, gaszą pragnienie.
  4. Dziękuje, wasze komentarze są pierwszymi pozytywnymi jakie udało mi się uzyskać na wszelkich forach, zaczynałem tracić wiarę w swe możliwości. Co do pierwszego komentarza sam sie z nim nie zgodze. Nie jestem nie wiadomo kim, ale nie pisze aż tak źle...Zresztą są gusta i guściki, co się komu podoba. Pozdrowienia, ŚP
  5. Boże wybacz, że tak mi się tłumaczy. Że tak wiele i niewiele to znaczy Że aby kochać trzeba być, Aby być trzeba jeszcze umieć żyć. Bo kładę się późno, kładę się w ciszy By móc zrozumieć, czemu życie się tak piszę. Kartka za kartką, kalendarz pusty. Wczoraj wesele - dziś pomnik rozpusty. Więc wybacz mi Boże, tak bardzo żałuje. Bo chciałbym na skale, a na piasku buduje. Zamykam oczy i nie chce już widzieć, Jak wiele zrobiłbym i chciałbym powiedzieć, A zegar tyka i dzwoni, co godzinę, Chciałbym, naprawdę, aby to było inne. Boże wybacz, że tak mi się wydaje, Że to może być dobre, ale jakoś się nie udaje. I nie powiem, że zapominam. Krzyż wciąż przed oczyma, Który za serce i za dusze, ale mnie nie trzyma. Okrutna znów chwila, do połowy rozbita, Ja znów zniewolony, a ona krzyczy zabita. Sekunda jak tydzień, a chwila jak wieki, Wczoraj płacz dziecka - dziś zamknięte ma powieki. Więc wybacz mi Boże, tak bardzo żałuje. Bo chciałbym na skale, a na piasku buduje. Zamykam oczy i nie chce już widzieć, Jak wiele zrobiłbym i chciałbym powiedzieć, A zegar tyka i dzwoni, co godzinę, Chciałbym, naprawdę, aby to było inne.
  6. Zastanawiasz sie co chcesz słyszeć? Obłąkany chór zaśpiewa ci kłamstwa, A ty zagubiony wyjdziesz na balkon. Popatrzysz w niebo szukając spadającyh gwiazd. Pomyślisz życzenie, I będziesz dobrze wiedział Dlaczego jest ono niemożliwe. Wrócisz na swoją białą okrągłą tarcze. Zaczniesz biec Bezustanie chcąc dogonić czas, Uciekniesz przed wskazówkami. Zostanie ci sześćdziesiąt pięć minut, By móc swobodnie oddychać, A potem... Ostrza spotkają się, By zadać ból, I dać następne Sześćdziesiąt Pięć Minut.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...