Żebyście wiedzieli ile łez przepłakała,
Nad moja duszą utrapioną,
Ile sędziwych nocy przesiedziała myśląc o męczenniku – potępieńcu,
Gdy szczelnie w swoim zamknięciu myślach schowany,
Tłumaczyłem sobie, że najlepszy przyjaciel to samotnik,
Przeszłością tylko żyłem i się karmiłem,
Aż smaku śmierci załaknąłem,
Serce, co pęknięte szukające się nieustannie,
Znalazło jedną osóbkę wzruszone znamieniem mego istnienia,
Przejęta pomogła patrzeć teraźniejszością, chwyciła mnie mocno słowami:
„Skało zacznij żyć, pragnąc miłości ”
Znów odrodzony, choć nie do końca,
Słyszałem śpiew słowika, co zwiastował wiosenkę, czułem zapach róży, który miłość posplatał,
Widziałem krajobraz namalowany nie w szarości,
Lecz w błękicie i palecie barw,
Aż serce przypomniało sobie dźwięk cudownego bicia.
Skończywszy na przyjaciółce kochanej, co dobrym słowem mnie wskrzesiła,
A ja tylko jedno słowo przytaczam dla niej:
Dziękuje!
Dziękuje za pamięć i przyjaźń.