patrzę w świat
widzę piasek
najbardziej lotna metafora
jaką polizał mój język
piasek może być wszystkim
nieskończonością
w swojej niepodzielnej istocie
niepodzielnej liczbie
piaskiem można upchać ramy czasu
obsypać zmęczone twarze
sypnąć w oczy
ziarnkami codzienności
solidny wiatr
zmienia spokojny pokład piasku
w burzę która rozsadza czaszkę
i dzikim tańcem
po parkietach warg
zamyka kolejne usta
lecz najbardziej zdradzieckie są
ruchome piaski
strachu
pochowane w kieszeniach
co wciągają
palec za palcem
ręce
w ciszę bezruchu
podziemie
korzenie klęski