Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

sylvia plath

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez sylvia plath

  1. sylvia plath

    korzenie

    dzięki za komentarz:) nick nie tyleż odważny co przypadkowy, właśnie byłam po filmie opowiadającym historię Sylwii:) no dobra, nie do końca to prawda z tą przypadkowością) pozdrawiam
  2. sylvia plath

    korzenie

    dzięki za komentarze) jeśli chodzi o tych pięć słów, to tak jakoś wyszło, jest w tym jakaś niejednoznaczność: dłonie nieruchome i nieruchome uczucia, dłonie oplatają nieruchome uczucia, uczucia zimne, zdrewniałe, zaklęte a przecież takie mogą być też wspomnienia)))) jeśli coś piszę, nie zastanawiam się długo, nie kombinuję, wiem, że zabrzmi to górnolotnie ale po prostu samo się pisze wszystko i stąd "kiepskość" techniczna)) pozdrawiam
  3. sylvia plath

    korzenie

    To już nie korzenie To całe drzewa są we mnie Wrosły w burzę aort i serce Przerosły myśli opuchnięte Co bolą niewymownie Gałęzie rozszarpują skronie Dłonie oplatają całe Nieruchome Uczucia Zimne Zdrewniałe Zaklęte To już nie korzenie Wspomnienia o nas.
  4. " podlej mnie wódką - zwiędnę, w górę" podoba mi się wyczuwam jakiś dziwnego rodzaju spleen, coś między Bukowskim a Wojaczkiem
  5. sylvia plath

    wczoraj

    Wczoraj- okruchy dymu i ja między nimi- skrawki płomyków jak święte myśli i wypalony jak moja niewinność leżący na stole pierwszy papieros.
  6. zgadzam się że to "coś," może wiersz jest prosty, może prostacki nawet ale co można napisać o depresji? chodzi o antytezę formy współczesnego świata która jest zbyt wyszukana
  7. *nie chodzi o literaturę, chodzi o pisanie) *plathgiat? nie wiem, pewnego razu tak poczułam i tak napisałam; " The light which puts out our eyes is darkness to us. Only that day dawns to which we are awake. There is more day to dawn. The sun is but a morning star." Thoreau, Walden "The morning star is not a star(...)" Snyder, Myths and Texts *nie mam myśli samobójczych, nie jestem też "czarnym dzieckiem nie-ojca i nie-matki ze skazą życia wyrytą na duszy, umartwiającym swe wnętrze i życie, zamkniętym w nieindywidualną formę" *w sumie to ten "kawałek" czegoś ma pozytywne przesłanie, o ile ma jakieś w ogóle *dziekuję za komentarze *pozdrawiam
  8. Czuje zimno dookoła. Czuje chłód chociaż okno jest zamknięte i drzwi też. I jest maj. Więc dlaczego czuję zimno? Nie wiem. Maj niczego nie zmienia. To wszystko niczego nie zmienia, że kiedyś będzie nas mało, tak zupełnie mało że aż brak zupełny nastanie. I ciemność. Nie wiem co to jest, że tak mi każe myśleć i czuć, że kiedyś będzie koniec nieuchronny. I ta świadomość jest taka wszechobecna, że aż jej nie ma, nie chce powiedzieć że jak Boga choć Bóg jest również tak wszechobecny, że aż nie widać żeby był ale ja Go czuje bardzo. Ludzie myślą że on jest podobny do nas. Ale on nie jest podobny do nas bo gdyby był to nie byłby Bogiem wszechobecnym i wszechprzenikającym i wszechwiedzącym i wiecznym. A więc to uczucie, że nie ma przed tym ucieczki i że po co to wszystko i dlaczego skoro i tak będzie tak jak ma być tylko i tak nie wiemy do końca jak zupełnie. I to czyni los człowieka jeszcze bardziej żałosnym. Zastanawiam się czasem jaki będzie koniec. Jak skończy się dla mnie to co zaczęło się w bólu, zrodziło się w bólu i żyło w jakimś jeszcze innym bólu, jaki będzie tego koniec. Czy w bólu też? Nie wiem, nikt nie wie. Podobno zapisali to w gwiazdach. Nie potrafię czytać. Gwiazd. Z ręki nie potrafię też. Szkoda. Bo pewnie bym odczytała bezbłędnie, że ta przerwana linia życia na mojej lewej dłoni to druga szansa. Nie będzie drugiej szansy. Nigdy. Tak jak nie będzie drugiego życia i nas w nim i nas takich razem nie będzie nie będzie nie będzie. Nie wiem czy to coś zmienia ta pewność i głęboka świadomość, że jest tylko tu i teraz i innego tu i teraz nie będzie już nigdy. Nie wiem. Zapewne powinnam Cię bardziej kochać. Podobno nie potrafię już bardziej. Podobno nie potrafię już kochać wcale. Tak czasem mówisz do mnie, że nie potrafię kochać niczego i nikogo tylko siebie samą w sobie. A prawda jest taka, że jestem kamień w środku i siebie nie czuje też, że jestem tam mieszkam ze sobą tylko z myślami swoimi moimi jestem sam na sam tam we mnie ze sobą tam jestem sama sama sama. Rozmawiam tam czasem ze sobą i mówię do Boga że jestem, kamień i pył i że żyje tutaj i teraz. A ponieważ nie będzie innego tu i teraz proszę Go zawsze żeby było tu dobrze i teraz trwało długo i żeby dla innych trwało to teraz też długo i dobrze. I żeby trwało dla nas razem, i żebyśmy razem trwali w tym naszym nędznym tutaj i teraz i w ogóle. A jednak kiedy wieczorem zasypiam nigdy nie myślę że rano mnie nie będzie, że się nie obudzę więc może jednak jestem wciąż jeszcze żywym człowiekiem a nie chodzącym trupem z czarnym słońcem w oczach i ze spróchniałym sercem.
  9. sylvia plath

    mania

    podoba mi się w sumie
  10. zmrok wybrzeże plaża, dzika; transgresja morze regresja; na plaży stoję ja, sama - depresja. Nie potrafię pływać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...