Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Martyna Drab

Użytkownicy
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Martyna Drab

  1. kiedy noc już zapada - mocna, gęsta i blada - sowy huczą ni to z radości nietoprze jak w raju, nad brzegami ruczaju odprawiają swój taniec mnogości diabeł czyha za krzakiem - odpędzany wciąż znakiem Ojca, Syna i Ducha Świętego w chatach światła pogasły, psy i koty w kąt wlazły by do snu się ułożyć - wiecznego tylko oni oboje - między trudem a znojem walczą, by się w końcu tam spotkać - nad tym gorzkim ruczajem, pod tym płaczącym gajem by miłości sieć sklecić i utkać ona - stojąca w cieniu, poświęcona milczeniu trwogą zdjęta czeka na niego odmówiła modlitwę, za to serce rozkwitłe co jest częścią jej serca wiotkiego mija północ, już sowa - za listowiem się chowa dziewczę roni łzy gorzkie a krwawe jego nijak nie widać, zaraz zacznie już świtać, strach za strachem wnet goni obawę wtem dziewczyna pobladła, w szał zatrwożony wpadła niemym głosem przez bór i las krzyknie: "Jasiu, Jasiu, kochanku! brzóz i traw wychowanku! wróć do Kasi, nim noc nam umyknie. bo mnie serce rozdziera ta tęsknota tak szczera jak las kocha zieloność swych liści. ja się boję, ja padnę strachem zdjęta bezwładnym nim ty wrócisz na przekór boleści." echo jej odpowiada, tak złośliwie się skrada jakby dziewczę wnet chciało pogrzebać Kasi tchu już brakuje, serca bicie aż kłuje Jasia widzieć nie może ni słychać wtem ją czarne łapczyska, niewiadaomo jak - z bliska obłapują jak krucze pazury panna krzyczeć nie może, głucha cisza znów w borze tylko nieme patrzą się chmury coś ją wciąga do lasu, łez brakuje i czasu by się z sideł poczwary wyplątać Kasia wierzga nogami, tupać chce obcasami nie ma siły by za się oglądać nie wie prze to, że Jasiek tak ją ciągnie za pasek szyty jeszcze przez babcię - staruszkę lecz to Jasiek nie ten sam, w dybukowych on więzach sam nawiedzać będzie tą dróżkę na kasinych ramionach krwawe ślady - znamiona czarcich zabaw i harców swawolich czarne szpony jak sznury, wokół szyi - pazury cisną siłą bawołów zdwojonych siły dziewczę zdobywa, licka łzami przemywa i odzywa się po raz ostatni: "jam cię zawsze kochała, zawszem na cię czekała chociaż życie mieliśmy jak w matni. niech ta ziemia przeklęta, przez aniołów wyklęta zawsze dudni tęsknicą tych spotkań. żadne dziewczę ni chłopak, nie postąpi na opak woli pieczar i ognistych otchłań wnet ich piekło pochłonie zanim złączą swe dłonie w tańcu uczuć i miłości walcu nikt się tu nie zakocha, ziemia cicha lecz płocha zeżre wszystko po czóbki ich palców" i już nie ma Kasieńki, lasek nadal licheńki ponad wioską się wznosi uśpioną tylko drzewa szeleszczą, wiatru dłonie je pieszczą pamiętając tą scenę starpioną gdy się chaty obudzą, sen na twarzach ostudzą już nie wróci dziewczyna w ich progi - będą wołać Kasiuni, szukać niemej buziuni której stopy wnet znały te drogi Jaśka baczyć też będą, wici długie uprzędą czy kto widział młodzieńca silnego nikt z nich nie wie, że Jasia czarny dybuk okrasza popod ziemią piekiełka wolnego łzy się lać będą czyste matki, siostry - ojczyste las przetrząśnie sarutki gajowy lata miną, bezspornie wnet zapomną historię Jasia - czarta i Kasi - niemowy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...