wiolonczelistce na kamienistej plaży
bryza przeciera wilgocią popękane usta
rudy warkocz lśni w świetle naftowych lamp
wizażystka pudrująca durowymi akordami czerń
wiolonczelistce na kamienistej plaży
zachorzały bielactwem księżyc albinos
zanosi wiązankę konwalii co noc
w podzięce za słodycz wygrywanych nut
wiolonczelistce na kamienistej plaży
chrząszcz wodny w sfatygowanym fraku
owitej mrokiem gęstwinie składa hołd
wręczając sitowia dorodnego pęk
wiolonczelistce na kamienistej plaży
dotkliwie ciążył gryf smyczkowego instrumentu
nagle jedna z czterech nici pękła
nadszedł nieubłagany świt