wiersz ten napisałem przed drewnianym kościółkiem w Katowicach, jeszcze jak studiowałem, utwór ten należy do moich ulubionych, które wypuściłem spod pióra
Bukiet kwiatów pod kapeluszem
Poruszył duszę w ciele
W drewnianym kościele od wieków
Ta sama drewniana cisza
I ten sam krzyż drewniany
Z jeszcze jednym gwoździem
Do drewnianej ściany wbitym
Tam długo po ostatnim grzeszniku
Drewniane echo obcasów nie gaśnie
A kto nie wie po co modlitwa
To po to właśnie
Stary opuszczony dom
Sam już nie wie ile pamięta
Ale bardzo chciałby wiele ludziom powiedzieć
O tym jak to jest mieć podziurawiony dach
Zgniłą podłogę i ściany
I stary dywan zakurzony dawno nieużywany
O tym jak pusto w zimnych murach
Nie ma kto patrzeć przez okna samotne
I myszy nie harcują bo są głodne
O tym jak na noc strach w mroku przychodzi
Zasmucona cisza bo milczy dla nikogo
I nikt się w niej nie modli do Boga
O tym jak ogrodem nikt się nie zajmuje
Schody na poddasze dawno nie skrzypiały
I o tym jaki czas przy wieczności jest mały
Gdy swój nekrolog też zobaczysz
Zza okna sądu ostatecznego
Twoje życie stanie przed tobą
A ty uśmiechniesz się do niego
Bo wtedy nic już nie poprawisz
Łzy na nic ci się nie przydadzą
Kiedy na wyrok przyjdzie czekać
Przed Boga sprawiedliwą władzą
Anioł Stróż ci będzie obrońcą
I jednocześnie oskarżycielem
Będziesz stał ze spuszczonym wzrokiem
Przed miłosiernym stworzycielem
Póki więc jeszcze ziemia ci domem
A twego ciała grób nie ukrywa
Póki więc serce krew jeszcze toczy
A oczy świat mogą podziwiać
Więc póki jeszcze możesz wybierać
Wśród wielu różnych możliwości
Dobrze zastanów się nad wyborem
I wybierz właściwą drogę - miłości
Gdy swój nekrolog też zobaczysz
Zza okna sądu ostatecznego
Twoje życie stanie przed tobą
A ty uśmiechniesz się do niego
Bo wtedy nic już nie poprawisz
Łzy na nic ci się nie przydadzą
Kiedy na wyrok przyjdzie czekać
Przed Boga sprawiedliwą władzą
Anioł Stróż ci będzie obrońcą
I jednocześnie oskarżycielem
Będziesz stał ze spuszczonym wzrokiem
Przed miłosiernym stworzycielem
Póki więc jeszcze ziemia ci domem
A twego ciała grób nie ukrywa
Póki więc serce krew jeszcze toczy
A oczy świat mogą podziwiać
Więc póki jeszcze możesz wybierać
Wśród wielu różnych możliwości
Dobrze zastanów się nad wyborem
I wybierz właściwą drogę - miłości
Gdy swój nekrolog też zobaczysz
Zza okna sądu ostatecznego
Twoje życie stanie przed tobą
A ty uśmiechniesz się do niego
Bo wtedy nic już nie poprawisz
Łzy na nic ci się nie przydadzą
Kiedy na wyrok przyjdzie czekać
Przed Boga sprawiedliwą władzą
Anioł Stróż ci będzie obrońcą
I jednocześnie oskarżycielem
Będziesz stał ze spuszczonym wzrokiem
Przed miłosiernym stworzycielem
Póki więc jeszcze ziemia ci domem
A twego ciała grób nie ukrywa
Póki więc serce krew jeszcze toczy
A oczy świat mogą podziwiać
Więc póki jeszcze możesz wybierać
Wśród wielu różnych możliwości
Dobrze zastanów się nad wyborem
I wybierz właściwą drogę - miłości
dziękuję za słowa krytyki - postaram się wziąć je pod uwagę w dalszej twórczości:)) zapewniam że następny wiersz jaki zamieszczę w tym serwisie będzie zupełnie inny od tego - rzeczywiście trochę "cukierkowego". pozdrawiam.
przyznam że temat wydaje się dla poezji wyczerpany, a jednak ten wiersz ma w sobie coś niepowtarzalnego i jak dla mnie to jeden z najlepszych o miłości jakie czytałem
pozdrawiam
Zatrzymaj się przed lustrem
I zaśpiewaj do siebie
Zwrotki swego życia
Niezwykłe refreny
Uśmiechnij się do tej pieśni
Jak do niemowlęcia
I nie pozwól by brzmiała
Niczym smutne treny
Rozpocznij nowy dzień
Z melodią pozytywną
Wyśpiewuj ją z nadzieją
W tonacji radości
A wiara niech pomoże
Odważnie zapisać
Wszystkie smutne nuty
Na pięciolinii przyszłości
Gdy swój nekrolog też zobaczysz
Zza okna sądu ostatecznego
Twoje życie stanie przed tobą
A ty uśmiechniesz się do niego
Bo wtedy nic już nie poprawisz
Łzy na nic ci się nie przydadzą
Kiedy na wyrok przyjdzie czekać
Przed Boga sprawiedliwą władzą
Anioł Stróż ci będzie obrońcą
I jednocześnie oskarżycielem
Będziesz stał ze spuszczonym wzrokiem
Przed miłosiernym stworzycielem
Póki więc jeszcze ziemia ci domem
A twego ciała grób nie ukrywa
Póki więc serce krew jeszcze toczy
A oczy świat mogą podziwiać
Więc póki jeszcze możesz wybierać
Wśród wielu różnych możliwości
Dobrze zastanów się nad wyborem
I wybierz właściwą drogę - miłości
A teraz śpij i śnij
Że latasz jak anioł
I zrywasz kwiaty z podniebnych łąk
A wszystkie pachną radością
I dalej śpij i śnij
Że się już nie boisz
I ponad czarnymi chmurami strachu
Unosisz się beztrosko
Tak ciągle śpij i śnij
Że słońce nie zachodzi
Choć ocean gwiazd zalewa niebo
Ognistą łuną czerwone
A gdy tak śpisz i śnisz
Nie pozwól się obudzić
Do pełnej bólu szarości dni
By tym koszmarem żyć
Gdy swój nekrolog też zobaczysz
Zza okna sądu ostatecznego
Twoje życie stanie przed tobą
A ty uśmiechniesz się do niego
Bo wtedy nic już nie poprawisz
Łzy na nic ci się nie przydadzą
Kiedy na wyrok przyjdzie czekać
Przed Boga sprawiedliwą władzą
Anioł Stróż ci będzie obrońcą
I jednocześnie oskarżycielem
Będziesz stał ze spuszczonym wzrokiem
Przed miłosiernym stworzycielem
Póki więc jeszcze ziemia ci domem
A twego ciała grób nie ukrywa
Póki więc serce krew jeszcze toczy
A oczy świat mogą podziwiać
Więc póki jeszcze możesz wybierać
Wśród wielu różnych możliwości
Dobrze zastanów się nad wyborem
I wybierz właściwą drogę - miłości