Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hoko

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez hoko

  1. hoko

    do Miltona pisze żona

    odnosnie tytulu - to nie kwestia ozdoby a oczytania. obydwa na "o" a jednak. pozdrawiam i dziekuje za komentarze.
  2. hoko

    do Miltona pisze żona

    popatrz jak się mijają do zdartych ramion zbyt ciasna przestrzeń nie pozwala wzbić się w powietrze żeby przynajmniej jedno było ponad wszystkim albo on nad nią w ulubionej pozycji albo odchodzi i ona też czeka aż wyjrzy spoza wnętrza okiem rajskiego węża pocznie grzech w samym środku grzechu to normalna rzecz żyjąc w XXI wieku więc miltonie, do cholery! dopisz rozdział podstaw pociąg relacji można niech zdąży niech
  3. zagłębiasz się w dłoniach nie dostrzegając palców lecisz wić gniazdo w liniach papilarnych w podziękowaniu za magiczne zamknij odejmuję od ust opuszki zdarte marszem piję już tylko wódkę żeby uniemożliwić identyfikację masz przyszytą do skóry suknię suto okraszoną winą za tamten dzień spędzony pod drzewem z widokiem na łóżko teraz odliczam nim zapalę światło twój obrót na-pięcie rośnie próby luminescencji kończą się żeby zacząć ostrzeżenie pierwsze odejdę nie dalej jak do jutra
  4. słyszysz jak leje? niebo rzuca nami o ziemię rozpieprza za dużo słów za dużo śliny zamiotą świtem i odjadą pachniemy trawą lepimy się o parapet na szybach ślady dzieci
  5. cholera, z tego wiersza moznaby jeszcze wiele wyrzucic i zmienic mu tlo, ale ja zawarlam w nim dwa zycia, ktore nie do konca przeplataja sie ze soba a raczej jedno probuje zdominowac drugie, dlatego te wszystkie patrzyla jadla pila, takie ludzkie i rzeczywiste sa odbijane echem ze scen z nim, jeszcze nie wypelnionych a juz umierajacych, nie moge wiec uproscic poprzez ciecia kluczowych slow; wolalabym pociac wersy; ale i tak dziekuje i zastanowie sie nad wyrzuceniem czegostam pozdrawiam cieplo
  6. no wlasnie z tym mam problem, chodzi za mna niedokonczenie tego tekstu i wciaz brakuje mi pomyslu na jego pociecie... pozdrawiam cieplo
  7. patrzyła na ludzi, widziała jak się z nią kocha uśmiechała się do nich, harmonijnie wlizywał się w krawędzie dłoni jadła, wchodził pomiędzy uda. piła, wciskał się między piersi smak, bez którego życie byłoby stracone - kwintesencję pożądania dążenia uciekania skrywali dla ust by zniewolić się kłamstwem rozmawiała, leżeli po. ona leżała. on pisał wiersz słuchała, płynęli w żyłach zamiast krwi nierzeczywiści. żywi. umarli. umierający czytała, a szept poezji roznosił ich w pył
×
×
  • Dodaj nową pozycję...