Katrin Leo
Użytkownicy-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Katrin Leo
-
Vivat Italia ! Tak wczoraj krzyczałam, że omal płuc z piersi Sobie nie wyrwałam Rodzina dość miała Więc protestowała Lecz z piłkarskiego szału Wyrwać nie zdołała Oj dałam się wczoraj Sąsiadom we znaki Tak mam, gdy wygrywają Przystojne chłopaki.
-
Do boju młodzi ludzie, do boju! Czas walczyć za kraj w trudzie i znoju. Nie ciepła posadka i szybka karierka Gustowny krawacik i niezła wyżerka. Ojczyzna was wzywa, gdzie są wasze ideały? Na cele wznioślejsze mózg macie za mały. Panicznie boicie się pustki w portfelu By jej nie doświadczyć zmierzacie do celu. Bogactwa, dostatku, wysokiej pozycji! To hasła przewodnie waszej koalicji. Gdy poziom ten stoi poza waszym zasięgiem środowisko was odrzuca stajecie poza kręgiem. W stresie i frustracji walczycie o prywatne cele Niezdolni do poświęceń, bo to dla was zbyt wiele. Istoty patriotyzmu nawet już nie znacie Z pierwszej czytanki coś tam pamiętacie. Wprowadzenie wyższych ideałów do życia Stanowi dla was barierę nie do przebycia. Co ja tu piszę, o czym ja truję? Ciężko się wyrzec miodu co smakuje. Niech więc w tej trudnej gonitwie do raju Choć raz wasze serce zabije dla kraju.
-
Oślepiła mnie jasność Sącząca się z odległej tarczy księżyca W oparach mgły i dymu Zatonęła mego oka źrenica. Metaliczne blade światło Me zmysły niebezpiecznie wyostrzyło Pieszczotliwym dotykiem Nagość mą gwiezdnym całunem okryło. Stałam zahipnotyzowana Oddając się we władanie Płynącej z księżyca potężnej siły Jego ramiona wprawiały w drżenie I tak rozkosznie do siebie wabiły. Poczułam jak przenika mnie moc Niewiadomego pochodzenia Strach i słabość odeszły w nicość Niczym w transie Odbierałam wizjonerskie wrażenia. Nagle do mych uszu dotarł dźwięk Zupełnie nie pasujący do odbieranej przez me zmysły mowy Wyraźnie rozpoznałam w nim znajomy odgłos Pohukiwania nocnej sowy. Nieświadomy niczego ptak okazał się mym wybawcą Przywracając mój umysł do pełnej świadomości Stałam bowiem na krawędzi okna Zmierzając nieuchronnie do upadku z dużej wysokości. A księżyc pan z gwiezdnych wyżyn Spokojnie obserwował to całe zdarzenie I wykorzystując lunatyczną moc Perfidnie od nowa rozpoczynał kuszenie.
-
Zbyt rzadko sobie uświadamiamy Jak kruchy jest świat, W którym mieszkamy. Kruche są potężne budowle ze stali i betonu, Gdyż rozsypują się jak karciane domki Pod wpływem niespodziewanego gromu. Kruche jest szczęście i krucha miłość Poraża nagle oślepiającym blaskiem, Lecz gdy jej nie pielęgnujesz Gaśnie bez ostrzeżenia z porannym brzaskiem. Kruche jest zdrowie i życie ludzkie Pęka jak porcelanowa figurka Strącona niezgrabnym ruchem, Lecz cóż znaczy jednostka w przepełnionym świecie? Jest tylko niewielkim śladem, Wszechświata okruchem. świat nasz To misternie utkana koronkowa, otwarta mogiła Przed wchłonięciem przez nią chroni nas Zawarta w niepozornej kruchości- Niezwykła siła.
-
Podróż swą rozpoczynam pośród łanów zbóż Mieniących się w świetle odcieniami zlota Ciemniejącymi wraz z zachodem slońca Czesanymi wiatrem, Kiedy przyjdzie mu na to ochota. Po drodze mijam dwa źródła przejrzyste Zrazu jasnoniebieskie, potem szarozielone, Aż po glęboką czerń w miejscu, Gdzie plywanie jest niedozwolone. Dalej droga jest prosta i gładka O zabarwieniu alabastrowym Wiodąca pomiędzy dwoma szczytami górskimi Wprost do szlaku zawsze do wspinaczki gotowym. Potem krajobraz się zmienia Góry przechodzą płynnie W plaskie tereny równiną zwane Aż natrafiają na urodzajne i płodne Pola bawełniane. Bawełna na nich nie przypomina wcale Tradycyjnego białego koloru Lecz mieni sie barwami natury Dając możliwość nieograniczonego wyboru. I wreszcie docieram do rozwidlenia dróg Nie wiedząc którą podążać, Gdyż obie są jednakowo nęcące Kształtem zbliżone do siebie I rozgrzane przez palące słońce. Przyznacie, że wyjątkowa to kraina Ciepła, przyjazna wędrowcom, Posiadająca uroków wiele Warta wzmianki tym bardziej, że jest to podróż po kobiecym ciele.
-
Toczą się wieki leniwym torem Czas nie oszczędza kart z kalendarza Coś zaistnieje, nieważne, ulotne A innym razem naprawdę się zdarza. Historia rozgrywa się na naszych oczach Z wdziękiem wcielając się w rolę kronikarza Jest obiektywna, nie kłamie, nie skrzywia Dla ludzkich losów pełni funkcję malarza. Zmieniają sie twarze jak w kalejdoskopie Rozbłysną gwiazdą i nagle się spalą Pamięć ludzka jest selektywna I tylko nieliczni się w niej utrwalą. Wśród tego grona, które pamięć przechowa, A serce otuli całunem miłości Jest polski pielgrzym Jan Paweł II Symbol pokoju i ludzkiej godności. Historia upamiętniła Go złotymi trzcionkami, Gdy Królestwo Boże jeszcze Go do siebie nie wezwało Od lat nikt nie był tego tak godzien, Bowiem takich ludzi jest naprawdę mało.
-
Przemijanie rozpoczyna sie juz w chwili poczecia Czas powoli rusza ku mecie, Aby zaczac przyspieszac biegu, Kiedy znajdziesz sie na swiecie. Dziecinstwo to najpiekniejsze, beztroskie lata, Lecz dzieci tego nie doceniaja Z impetem pragna wpasc w zycie doroslych Wiekszego marzenia w tym czasie nie znaja. W okresie tym czas jakby zaniechal biegu Wolniutko rosna ci wlosy na glowie Sukienki mamy siegaja wciaz ziemi Twa broda znad stolu wystaje w polowie. Lecz maszyna czasu w bezruchu nie stoi Nieublaganie nabiera szybkosci W swym biegu dociera do lat mlodzienczych, Gdzie poznasz smak swej pierwszej milosci. Swiadomosc masz, ze lata te sa wyjatkowe I po raz pierwszy zadajesz pytanie: Dlaczego nie mozna zatrzymac czasu I po co odbywa sie to przemijanie? Desperacko probujesz zatrzymac swa mlodosc Poddajesz sie widzac, jak umyka przez rece Odczuwasz zal, ze cos juz za toba I ciezko ci zyc w tej ciaglej udrece. Lecz nie tedy droga czas zmienic myslenie Dojrzale lata moga takze byc darem Niewazne, ze czas gna na zlamanie karku Zyj wciaz pelnia zycia, choc z pewnym umiarem. W ten sposob nie szybko w Hadesie zamieszkasz, A pamiec o tobie na dlugo zostanie, Gdy czas ze zgrzytem zatrzyma sie w miejscu I kresu dobiegnie twe przemijanie.