
Ena Ane
Użytkownicy-
Postów
77 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ena Ane
-
Nasz dzielny Henryk Ma sprawny gibki język. Wciąż pomysłem swym zachwyca I różowi żeńskie lica.
-
Tylko, co z tym jeżem robić. Ni przytulić nie przyłożyć. Szorstkie i niemiłe źwierzę. W jego miłość nie uwierzę
-
Męskie członki sprawne rzadko, gdy już w domu niezłe stadko, I choć wiją się jak węże to nie bardzo z tym orężem ;)
-
Goła pani o tej porze? Przesadziła w tym ubiorze. Niczym Ewa biega w raju I nie boi się skandalu! Lecz straż miejska zdybie złapie I pałeczką da po łapie. W pupę klepnie dla rozgrzewki I zabierze jej nalewki.
-
Na sierściucha dobra pora, Powie to nie jedna sfora, Co z imprezy ciemna nocą, Koło Rab-a mknie ochoczo.
-
Cichość dnia, to smutku powód, Lichość słów i brak w nich życia. Czarnych słów poezja znikła. Chyba była bardzo nikła.
-
Niby nic się dziś nie stało … Tylko serce zabolało. Coś zakłuło potem zgasło, W końcu słońce szybko zaszło. Szaro, brzydko smutno jakoś, Beznadziejnie i nijako. Czas odlicza smutków chwile, Byle radość wzmocnić w siłę.
-
nie myślę o
Ena Ane odpowiedział(a) na Antoni Slawbicki utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Przewrotne, a przez to bardzo ciekawe ujęcie tęsknoty, miłości i pożądania. Kolejny raz nie rozczarowałam się. Mnie się podoba to nie myślenie... -
Dzie wuszka mądra głowa, do brzuszka sporo chowa, i bułki i pączki, ziemniaki to przysmak nie byle jaki.
-
Raz pewien pączek z Myślenic, miał wszystkich ludzi za nic, miast być okrąglym jak piłka, spleśniał niczym przejrzała cytrynka.
-
Faktycznie, za płaski i banalny, jednak troche jak codzienność. Zdecydowanie tytuł powinien być inny. Dziękuję za trafne uwagi i zainteresowanie. Nie pozostaje nic innego, jak tylko się poprawić :-)
-
Dobre zakończenie, bo bezpieczne.
-
Uczę się Ciebie każdego dnia, coraz bardziej, więcej, może mocniej. Uczę się czekać, słucham zegara, poganiam go bezustannie i słyszę tylko miarowy takt. Uczę się żegnać, by magnes wspomnień nie przyciągał tak.
-
Codzienność, ma na imię ta pani. Trochę stara, trochę szara, beznamiętna, bez dotyku. W szarym płaszczu z zatartych wspomnień. Widzę ją co dzień. Przemyka nie patrzy, nie słucha i nie błądzi. Dokładnie wie, gdzie iść. Zawsze za mocno wtrąca się w życie.
-
Lubię takie erotyki, zwłaszcza z zaskakującym zakończeniem :D
-
Słyszysz ciszę? Zamknij oczy i wsłuchaj się w nią. Samotnośc we dwoje Nie boli tak...
-
Zaprosiłam ostatniego w tym roku komara, Zamknęłam za nim okno. Zasłoniłam sztory. Zgasiłam światło. Zobaczymy sie za rok, szepnęłam...
-
Jeden problem mógł mieć gość, jak ów przedmiot był jak ość. Wtedy guma zbędna sprawa i konieczna jest naprawa.
-
Lepiej gada na sumieniu niż panienke mieć w Kaleniu?
-
Morał z tej bajki wypływa taki: Zakładaj kondon nie byle jaki.
-
I tak się kończą przygody z pyzami z polskiej drogi. Niejeden członek dziś chory, bo nie założył ochrony.
-
Bo na wysokich grzędach w kurzęcych urzędach słychać tylko ptasie gadanie... Jaj nie znoszą już kury złotych, nawet tych denominowanych nie w złotych. Pilnują swych miejsc w urzędach, by nie osiąśc na niższych grzędach...
-
Smród ludzkich czynów nie ma granic. I prawie nikt nie robi z tego nic. Maski na twarzach, ręce w kieszeni i nikt tego nie zmieni. Ich dusze brudne, dłonie splamione tylko i wciąż kochają mamone.
-
Nie trzeba mikstur Krzyżackich przysyłać, ni prochów żadnych, by poruszyć zbira. Wystarczy krzyknąć: "Krzysztof! grzyby w lesie" i wnet chłopak znów szusuje, aż echo niesie.
-
Poszedł Krzysztof na grzyby Nie zakuty w dyby, Wziął koszyczek wiklinowy i ruszył na łowy. Od teścia dostał wytyczne , Gdzie nie chodzić, bo tragicznie. Teściowa zadbała i wór bułek mu dała. Od krzaczka po krzaczek, z górki na pazurki, chodził biegał szukał , a wcale nie był upał Policzki zziębnięte, Ręce po kolana, a poleżałoby się trochę dłużej z rana. Jednak zew lasu silniejszy. Przez co koszyk pełniejszy. Poszukał, podźwigał, nazbierał, ach, co to za generał Dziś każdy grzybek z koszyka, na Krzysztofa nie narzeka, bo w cieple przy grzejniku na sznurku robi fiku miku.