Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Fiszer

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł Fiszer

  1. poeto mój kochany! to ja! twój wiersz! przytul na chwilkę moje usta nie chcę śpiewać jak cymbał albo miedź dźwięcząca z całych sił bądź troskliwym ogrodnikiem myśli pokaż jak topole próbują pocałować gwiazdy jak bocian ściga się z chmurą jak zapłakane niebo tonie w rozmarzonym ciężarze horyzontu lub choć jak niewidzialny malarz udaje Boga na letnim jezorze opowiedz o czym myśli kamień przy drodze bo milczy gdy go mijają o czym śpiewa wróbel na dachu gdy myślimy że ćwierka o co się modlą rdzawe kłosy wyciągając szyje ku słońcu opiekuj się mną urosnę dorodny i smaczny niemal liryczny jak liryka [sub]Tekst był edytowany przez Paweł Fiszer dnia 14-03-2004 21:24.[/sub]
  2. spocony węzęł liter pozornie równoległych patrzę na ciebie... nie! to ty patrzysz na mnie! tak bezczelnie jak kochanek przyglądający się kochance zagłębiasz język w moje zaropiałe rany smakujesz żółć z wątroby słuchasz melodii granej na żebrach i śpiewu wymiocin w gardzieli siedmiokrotnie odzierasz ze skóry i siedmiokrotnie okradasz mnie z oczu w stelarz upychasz mi czaszkę bym nie mógł twarzy odwrócić moimi dłońmi rozpruwasz swój brzuch i każesz rozsupłać jelita aby wydobyć skrwawioną pompę a przecież słyszysz to próżnie śmieją się z nas... [sub]Tekst był edytowany przez Paweł Fiszer dnia 12-03-2004 07:57.[/sub]
  3. odnalazłem je leżało tuż przy mnie w ołówku w dwudzielnej kompozycji nieba w ukradkowym uśmiechu szpary w podłodze w kropli deszczu, co zbiegła od Boga w ciszy, która drzemie w muzyce i w historii, co szczerzy się z czoła matki kapało też miarowo z wahadła naznaczyłem je pędzelem wśród gwiazd i rozlał się z kielicha księżycowy pył
  4. świat otwarł się jak owoc krwawiąc słodkim sokiem zabłyszczał jak drzewo pękniętymi promieniami i tak przedwczoraj wczoraj dziś a my z pewnością obłoków wciaż tulimy próżnię i gryziemy powietrze jak bezpańskie psy na łańcuchach mylimy codziennie padlinę z dłonią
  5. mury wypięły pierś rdzawiąc na baczność szeregiem szyby wpatrują się w słońce słuchają... drżenie czasu stygnie w moich dłoniach owiniętych twoim chłodem
  6. Paweł Fiszer

    Iluzje

    Przecież to nie strofa, tylko dedykacja :-\. [sub]Tekst był edytowany przez Paweł Fiszer dnia 29-02-2004 18:47.[/sub]
  7. Paweł Fiszer

    Iluzje

    i znów zanikam w bohemie samobycia zostaje płaszcz białe rękawiczki żel na włosach nawet buty wypucowane i pasiasty krawat odpoczywają na wieszaczku historii może pragną oddychać lecz powietrza już nie ma i właściwie nigdy nie było Hipolitowi Taine'owi za to, że otworzył mi oczy, bym mógł zobaczyć, że na zawsz pozostaną zamknięte.
  8. słyszę jak odchodzisz choć jesteś tuż przy mnie głodnymi rękami wciąż szukasz światła tak miękko stawiasz stopy na barwach rozmytych łzami na złotym piasku z brzegu rzeki naszych szeptów już widzę Cię w oddali i Twój cichy spacer na drugim końcu tęczy
  9. spoglądam świat spłynął zardzewiałymi łzami po brudnej tafli kartonowe pudełka osnute pajęczyną wspomnień wychudłe drzewa krwawiące obficie nawet wiatr nucący requiem i skapujące do taktu liście (które nie pachną juz Twoim uśmiechem) czas drzemie pod spuchniętymi powiekami krzycząc bezgłośnie sięgam po ostatnią tabletkę *** coż, piękna była jesień odbita w Twoich oczach... [sub]Tekst był edytowany przez Paweł Fiszer dnia 05-02-2004 23:59.[/sub]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...