odnalazłem je
leżało tuż przy mnie
w ołówku
w dwudzielnej kompozycji nieba
w ukradkowym uśmiechu szpary w podłodze
w kropli deszczu, co zbiegła od Boga
w ciszy, która drzemie w muzyce
i w historii, co szczerzy się z czoła matki
kapało też miarowo z wahadła
naznaczyłem je pędzelem wśród gwiazd
i rozlał się z kielicha
księżycowy pył