Była już noc. Zimna listopadowa noc. Emilly próbowała zasnąć na wszelką cenę – na próżno.
Nic nie pomagało, była zbyt przejęta dzisiejsza porażką, nie mogła sobie więcej pozwolić na takie chwile słabości. – „Nie… jutro się nie poddam, nie poddam… nie podd…”- myślała Emi, ale nie zdążyła dokończyć swych myśli, bo właśnie w tym momencie pod jej zamkniętymi powiekami ukazał się piękny obraz: cudowna róża - była pięknie rysowana: pięła się łodygą poprzez zielone liście aż do pięknego kwiatu – tak pięknego jak jeszcze żadna istota na tej ziemi nigdy nie ujrzała… - „Nigdy bym czegoś takiego nie stworzyła” – szepnęła, gdy za chwilę w jej głos odezwał się cichy głosik – „Przecież właśnie to stworzyłaś”.
Emilly uśmiechnęła się lekko i w tym momencie zasnęła.