leca domy po niebie
ziemia w szarosc ubrana
slowa w ksiazce dla ciebie
dla mnie twoj usmiech z rana
twarz z betonu na drzewie
plecie wianki z promieni
w malym wielkim pudelku
stosik lekkich kamieni
zyjmy-
chociaz miod jest juz gorzki
a jasnosc nieco sciemniala
jeszcze dzien nie jest czarny
jeszcze noc nie jest biala
brodzac w glebokim szlamie
slepi glusi i niemi
szukamy wytrwale czegos
czego?
sami nie wiemy
okruchy zycia ludzkiego
trzymane kurczowo w dloni
uciekaja miedzy palcami
i nikt ich nawet nie goni...