Droga przez podeszły las
wiedzie mnie jakby przez echa
zaszłości na niczyje łąki, gdzie
gromadzi się skrzydlate życie.
Tutaj chmur nikt jeszcze nie
pozamieniał, bo rozchodzą się
jak dawniej na cztery strony.
Tutaj najbardziej chcę być dzieckiem,
które bezwolnie zatracało czas,
dzieckiem, którego wiarę zastąpiło
złudzenie.