Widzę Ciebie
w sukni białej,
tańczysz wśród
zachwytów sali.
Płyniesz lekko...
A ja płonę
i przeklinam
Twoje dłonie jak motyle,
co wirują w takt...
Walc trwa tysiąc lat,
a Ty płyniesz lekko
niby śnieżnobiały ptak.
Nie patrzysz tu, kochana,
nie widzisz nic prócz niego...
Walc ciągle gra.
Ginie świat...
Walc wciąż gra...
Twoja szyja,
burza włosów,
lekkie kroki
i Twe dłonie jak motyle
w wirze walca...
A ja płonę, gdy na palcach
tańczysz z nim ten czarny walc,
dramatyczny walc.
Ty wirujesz,
a ja ginę...
Został tylko walc.