Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ella Kojot

Użytkownicy
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ella Kojot

  1. Słyszysz gwiazd szelest? Już nie kontynenty – Galaktyki całe są pomiędzy nami... Srebrny pył się przelewa W dni naszych klepsydrach, A me serce wciąż śpiewa Z Twoimi skrzypcami.
  2. Słów tak niewiele - serce rozkołyszę dzwonami, nim w pustym kościele organy zabrzmią, nim Bacha usłyszę, nim dzień od mroku oddzielę.
  3. Bardzo piękny wiersz. Też kiedyś byłam... skrzypcami... (www.wierszokletka.pl/dla_m.htm)
  4. Tak, to jednak ja. Patrzę na ciebie - na nic twoje wybiegi, nowe maski - rude włosy, te kilka zmarszczek więcej, inna sylwetka. To jednak ja... Udało ci się. Wypełzłaś z dna bagna rozpaczy, nielojalności i odrzucenia. Usiłujesz dalej żyć ...normalnie. Pamiętaj ! po pierwsze: - nie krzywdź innych (ale nie daj się krzywdzić), po drugie: - nie ufaj nikomu, nawet najbliższym (ale zachowaj ufność dziecka), po trzecie: - nie kłam (ale nie mów tego, co może zranić), po czwarte: - zapomnij o nim (czy to w ogóle możliwe?...) po piąte: - przecież wiesz, co jest najważniejsze w twoim życiu (a ja?... a ja?...), po szóste: - kochaj tylko tych, którzy ciebie szanują i kochają (i nie wybaczaj, nie wybaczaj...). Patrzysz teraz na mnie smutnymi oczami zdziwionego dziecka, które zawsze jest w tobie. Patrzysz i myślisz, jak dalej żyć.
  5. nie szukaj w moich wierszach nawet śladu konsekwencji to chwile zamknięte w sieć słów to ulotne wrażenia przelotne uśmiechy drżenia i odblaski snów nie szukaj w moich wierszach logiki i sensu bo nie ma go w poszumie fal twe życie to przecież Ocean Spokojny a moje nie taka znów dal to wyspa przy wyspie laguny spokojne i rafy wśród spienionych wód to morze błękitne i chmury skłębione czekanie na kolejny życia cud
  6. Z uporem płynę do swojej Itaki - Śledzę wód kolor, obserwuję ptaki. Kieruję statkiem, by przepłynąć śmiało Pomiędzy Scylli a Charybdy skałą. Łowię smak wiatru, zgaduję zapachy Znane z dzieciństwa, tropię stare szlaki. I płynę dalej mimo syren śpiewu, Czaru wysp Kirke tak bliskiego niebu. Z uporem płynę do swojej Itaki, Chociaż czasami ogarnia zwątpienie Czy kiedykolwiek tam jednak dopłynę, Czy znów zobaczę ukochaną ziemię? Bo jeśli nie ma już mojej Itaki... Jeśli zginęła w otchłannej głębinie. Nie ma nic, tylko bezmiar wód skłębionych I ostre skały - to dokąd tak płynę?
  7. Bardzo wszystkim dziękuję za cenne (i celne) uwagi. Ten wiersz napisałam siedząc w kolejce do psychiatry - byłam wtedy kompletnie rozwalona. Starałam się oddać nastrój - tonując go jednak delikatnie (ale była wtedy DOLINA...). Pozdrawiam
  8. Dzięki za takie ciepłe słowa. To jest już stary wiersz - i tak naprawdę - da się zaśpiewć do ,,Walca dramatycznego" Dunajewskiego. Jak lubisz takie wiersze - więcej na mojej stronie www.wierszokletka.pl
  9. W powietrzu czuć już przedsmak zimy. Na wargach zapowiedź śniegu. Na bladym niebie ostro rysują się brzozowe cienie. Cisza... Tak, wiem - to TUTAJ. Tak, wiem - to JA, to mój czas i miejsce. To właśnie moje życie.
  10. Tak - na pamiątkę kolegi z wojska mojego teścia...
  11. ... tylko trzeba powiedzieć, że ona nadal go kocha, że dla niej świat przestał w tej chwili istnieć. Żaden wers tego nie oddaje.
  12. Można. Wystarczy, że spojrzę w lustro.
  13. Od wielu lat spoczywała na dnie zatoki. Owijał ją falujący płynny błękit rozświetlający się wraz z wędrówką słońca i obłoków na niebie. Nocą błękit gęstniał w granat przystrojony diamentami gwiazd i srebrzystą tarczą księżyca. Pochylały się nad nią delikatne morskie trawy. Ziarenka złotego piasku niesione prądami gładziły ją lekko. Czekała. Poznawała kształt jego łodzi, wiedziała, że to jego sieci opadają w dół. Dawno temu wyciągnął ją na powierzchnię wplątaną w sieci wraz z kępami wodorostów. Poczuła dotyk jego silnych rąk, blask oczu w ogorzałej twarzy. Spojrzał na nią i ... szybkim ruchem wrzucił w wody zatoki. Od tego czasu przeczuwała, gdy się zbliżał, czekała... Z niezachwianą pewnością czuła, że jednak wciąż jej szuka, że też na nią czeka. Wiedziała, że to teraz nastąpi. Sieć owinęła ją miękko i uniosła w górę, ku światłu. Postarzał się. Schudł, włosy mu posiwiały, choć oczy nadal lśniły młodzieńczym blaskiem. Gdy wziął ją w dłonie otworzyła dla niego swe delikatne różowe wnętrze. Rybak zdziwił się - jeszcze nigdy muszla nie otworzyła się sama. Zawsze musiał użyć noża, aby ją rozewrzeć. Spojrzał, oczy mu rozbłysły - bo ujrzał jaśniejącą wśród różowości perłę. Czekał na nią całe życie. Z niezachwianą pewnością czuł, że kiedyś ją znajdzie. Wyrwał ją, a muszlę wrzucił do wody. Wolno opadała w gęstniejący mrok. Okryły ją litościwe włosy morskich traw, przysypał piasek. Nie otworzy się już dla nikogo. Ból rozerwanego wnętrza.
  14. NIE NOSI (chociaż pewnie powinien - brzuszek!)
  15. Tak naprawdę - ,,Żar" to moje spisane marzenie. Żyjemy w jakimś szalonym wirze, brak nam czasu... właściwie na wszystko (poza wariacką pracą) - a szczególnie na to, co najważniejsze - na spojrzenie w głąb siebie. Przecież do przeżycia potrzeba tak niewiele, czy musimy tak gnać w jakimś obłędnym pędzie? W ,,Kwiaciarni" to też ja - etap dojścia do ,,Żaru". Następna będzie ,,Perła". To jest takie krótkie - bo zalew słowotwórczy mnie przeraża - słowa trzeba ważyć. Może ma na to wpływ mój analityczny sposób myślenia (inżynier ;). Do zobaczenia na samotnym szlaku.
  16. Żar rozbiela niebo. Granie cykad wypełnia powietrze. Na rozgrzanym kamieniu znieruchomiała jaszczurka. On też siedzi bez ruchu w cieniu samotnego drzewa. Odpoczywa. Przeszedł dziś wiele kilometrów. Teraz spod przymkniętych powiek leniwie śledzi poruszające się cienie liści. Nie myśli o tym co się stało, jak do tego doszło, dlaczego, skąd pojawiła się ta myśl, by zostawić wszystko, całe dotychczasowe życie. Po prostu wsiąść w pierwszy samolot, a potem iść, iść, iść. Od kilku dni przemierza stary szlak pielgrzymów, pewnie dawno zboczył z trasy. Nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Docierają do niego jedynie najprostsze doznania - głód, pragnienie, ból nóg, nocne chłody, skwar. To co było też nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko droga. Oparty plecami o pień drzewa czuje chropowatość jego kory. Wypełnia go pełnia szczęścia, spokoju i harmonii. Wysoko okrzyk drapieżnego ptaka. Jest, rozumie, żyje. Drga powietrze nasycone goryczą schnących ziół.
  17. Mój Tata umarł też w czerwcu - 15 lat temu. Nagle. Ból po jego odejściu odczuwam do dziś. Twój wiersz sprawił, że oczy mam pełne łez. Nie znam się na przedziwnych figurach poetyckich, które widzę czasem w innych wierszach na tym forum, na skomplikowanych zlepach słownych, które może mają świadczyć o głębi autora. Twój wiersz prostymi zrozumiałymi słowami pokazuje Twój ból (a przy okazji mój, jego, jej i pewnie innych). Jest piękny.
  18. kiedy przyszla ta godzina rozkochaniem pulsująca i rozgrzana pszczelim brzękiem i ustami wzlecieliśmy kolorowo do żółtego jak miód słońca które legło pod ciężkimi gałęziami wiatr stał cicho w rozśpiewaniu w włosach słodko się rozwiewał i wciąż szumiał w serca liści odgadując zapach drzewa nagle ucichł polna cisza otworzyła się nad nami i objęła nas milczących ze splecionymi rękami a cerkiewne złote pszczoły nałożyły nam korony wiatr uśmiechnął się wśród trawy i uderzył w wszystkie dzwony rozkołysał w upojenie kwietne wnętrza miękkie drżące i zmęczony padł w liliowość obudzoną już na łące wtedy przyszła ta godzina rozkochaniem pulsująca pełna szmerów nieodgadłych w ciepłym cieniu i prześniła się samotna oczekując swego końca ciągle marząc o choć jednym twym spojrzeniu miodne krople wiatr otrząsnął i uciszył polne dzwony złote pszczoły odleciały a my sami odeszliśmy ale czasem widzę obraz zagubiony stoisz jasny i spokojny pod lipami
  19. Zapytał: I co teraz? Zostawisz wszystko I będziesz ze mną? Odparła zdziwiona: Jakie wszystko? Wszystko – To być z tobą. Przecież wiesz, Że wszystko bez ciebie Jest niczym.
  20. Poranki są już chłodne. Wczesne słońce złoci oszroniałe trawy. Wirują żółte liście. Barwne korony drzew rozświetlają się za każdym zakrętem. Jadę jesiennym porannym spokojem. Słucham, jak gra/bije twoje/moje serce. Właściwie jest mi dobrze, właściwie wszystko w porządku... Tylko ten żal...
  21. Usta jej drżały Gdy w wiśniowej wichurze Mówiłeś - Żegnaj.
  22. W tej jednej chwili Zrozumiała już wszystko Blask w jego oczach
  23. Szukałam uspokojenia w wierze. Ale moją wiarą jesteś ty, Moją modlitwą jesteś ty. Twe ciało jest mym ołtarzem, A twe usta komunią. Że bluźnię?... Modlitwy wieczorne, codzienne – Ty. Oczy nocą łez pełne – Ty. Sny dziwne, niespełnione – Ty. Miękkość jedwabnych koronek – Ty. Szelesty, dźwięki i cienie – Ty. Ciepłe, bolesne wspomnienie – Ty. Miłe słowa z daleka – Ty. Ten, na którego wciąż czekam – Ty?
  24. Słów tak niewiele - serce rozkołyszę dzwonami, nim w pustym kościele organy zabrzmią, nim Bacha usłyszę, nim dzień od mroku oddzielę.
  25. Podoba mi się. I jest też wątek osobisty - mój mąż ma na imię... Alfred.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...