Ja i neurofobiczne, pląsające nago madonny,
Ich perystaltyczno-miłosne ruchy
Ściągnęły klątwę...
Kara to bycie mną w nieskończoność
plus HIV.
Opinie nie mieszczą się w gardle pokrytym
ropiejącymi strupami...
A ja zapomniałam słowa-klucza,
Już nie wejdziemy do królestwa
bezzębnych czarownic, skarbie...
O psychotropowy kochanku
o neandertalskich rysach!
Skoczmy splecieni aortą
do ogrodu krwawiących oleandrów...
I tańczmy pogo do upadłego,
kiedy wiemy, że to koniec.