kiedy robaki żrą mój trąd
i nocą smakują kiły
mięsko twardnieje od ich rąk
życiodajnej nabierając siły
trzęsą skruszone kości
sypiąc się miałkim wapieniem
wzburzają kolejne miłości
mieszając smak z potępieniem
liczą z poranną zorzą
pukając o wieko trumny
jak bawić się tymi myślami
czy na wieki nam bramy otworzą?
czekając na lud rozumny
zabawiać będziemy się sami