Pańcia nic nie rozumie, ja muszę na dworek.
Proszę, wciąż błagam, nad uchem jej skomle.
Gdy chwila mnie zwiedzie, nadzieja ogromna.
Gdy widzę, że w stronę mą wreszcie spogląda.
Chcę siusiu Pańciu, ale sam się boje .
Chcę żebyś smycz wzięła, kupkę szybciutko zrobię.
Chcę teren oznaczyć, by obcy wiedzieli.
Że tutaj Cezary, Panem na dzielni.
Wszędzie sieję postrach, każdy ucieka pędem.
Ostatnio ciocie Pańci, pogoniłem z uśmieszkiem.
Zęby jej pokazałem, głośno z grozą szczekałem.
Broniąc naszej posesji, litości nie miałem.
Raz obcy dziwny człowiek, z nienadzka podjechał .
Usiadłem na schodek, nie wiedział co go czeka.
Nagle się pokazał, w rękach niósł stary worek.
Gdy tylko mnie zobaczył, ze strachu popuścił w spodnie .
Jestem dobry piesio, Pańcia powtarza ciągle.
Kocham moją Pańcię, zawsze stanę w obronie .