Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

TylkoJestemOna

Użytkownicy
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TylkoJestemOna

  1. był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła bez celu, byle przed siebie bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie - od siebie dojrzała i ogarnęła przykryła lekko, współczule pomniejsze i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić siebie samej i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości *** czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności ziemię już dawno rozgrzebano bo liczył się nie plon lecz jej żywe ziarno
  2. dziękuję za twoje yang co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze moje yin na pohybel temu, który podejdzie wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr? *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz popychasz z odskokiem jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas (bo cóż ponad piachem?) nie zatrzymuj nawet do mnie i usiądź czasem bo masz prawo bujać się jak ona, jak ja wiesz, nie wszystko musi być razem
  3. widzisz te oczy i czytasz jak przydaje intuicja się nie myli - tak, to ona wiesz dlaczego cię mdli i unosi - tak nie czułeś żadnej więc pożądasz t e g o języka wchodzi w ciebie od nowa oblepia rozpychając naskórek rośniesz i bez dotyku gotowy tęskniłeś zwinnie dobiera maskowanie sprawdza jak - przereagujesz (?) lecz rozpoznasz zmętniałą aurę - skręca się i wycofuje liczysz pętle i zapominasz o prostych *** ja? chyba umiałabym zważyć (mówią, że wszystko można jeśli w imię miłości) lecz kiedy powtarza bierz mnie wypalona z kiepem w dłoni od środka podeszła żółcią - odrzucam współczucie w źrenicach toczy się czysta przegrana kroku nie może zrobić w a r u j e tam, gdzie wystarczą słowa wierzysz, że mogą być - doczekanym cudem pod koniec drży krztusząc się płaczem "jedyne co chciałam ja...ciebie naprawdę" przechodzi, a za nią echo domawia: przez dni i noce na służbie będziesz mi nieustannie i nawet chwili nie dojdziesz *** tylko czy jeszcze rozumiesz?
  4. @Bożena De-Tre do usług 😁
  5. @Bożena De-Tre docenienie tego, co się ma? bywa sztuką zwłaszcza kiedy dostało się niewiele a dało dużo za dużo - duszy akt docenienie siebie? to droga prowadząca najpewniej - choćby i w bucie kamień a w oczy piach ... :) @Bożena De-Tre bardzo dziękuję za odbiór i za podrzucone przemyślenia. :)
  6. @Bożena De-Tre docenią? wciąż proszą, klękają, gdy trzeba to i pod kaplicą żałując siebie i rozlanego zmęczeni drogą ale wypiją z każdym kłamcą byle postawił a kiedy potrąci swój swojego nagle się głowią jak tu oddzielić to, co zmieszali z kielichem w dłoni z karkiem przy ziemi dojrzeć (do) dobrego? (w) sobie? nie mogą
  7. - tytuł kolejnej miniatury jest zakończeniem poprzedniej "początek" łapczywie garnąc wyjawia splotom zrządzeń grunt pod nasiona "w kwitnienie" za aksamitem ukryty różany pąk zroszoną rozchyl "słodycz" w miodowych kroplach oddycha głębią poznania "odspojrzenia" wyglądając rozsuwa zasłony łowcom cieni snów "zadrami" spoza źrenic ociera - zalękniałym przerywa odsławiając "więzy" od razem uchylają w wolności powrozem milczą "już na kokardę" z wiązaniem czeka obnażając opuszkom nabrzmiały supeł "poza - zasięgiem" nieobjęta grą wystawiona na pokaz obserwuje marność aktora "przed drzwiami" cicho - nie puka? kluczem przy nieobecności jawniej pogardzi "i z uśmiechem" przecinając w kpinę za potwarz - po zęby choćby szczerzył dobry blef "zna koniec" pod kloszem dla pragnień czystej bieli - zatrzymał barwę stracił i czas
  8. /dlaczego przekładam gwoździe i kalendarze?/ oderwane z pamięci przeliczam pod jedno gdy bez powrotu odczucia - słabną w obawie, że tylko się śniło sprawdzam stan byłych współcodziennych wybite pod datą widzę, kiedy się przy-darzyło mam pewność ♥️
  9. @Bożena De-Tre pięknie napisane :) zgoda, słoneczko niczemu winne świecąc i otulając ciepełkiem nie myśli przecież tylko o sobie bez winy są nawet i drzewa wszystko to liście, liście, liście! zaszumią w głowie kiedy od barw już dumne i ciężkie znają swe piękno - prawdziwą siłę cóż, nie ma przebacz 🙃 @JWF prawda to moje czwarte imię ✌️ dziękuję za odbiór.
  10. @Nata_Kruk rozumiem, że poezji robi się naaajprzyjemniej gdy pisze się ją czysto, foremnie ja jednak próbuję różnokształtem - jak ze mnie wyjdzie, tak się bazgrze i może pani mi jednak wybaczy że nie zechciałam się tutaj...przyciaśnić? ;) co do listowia, podziwiam pisarską intuicję! wpierw błysło mi tym słowem właśnie! wrócić więc myślę skoro i w drugim podobnie się garnie 🙃 a poważnie to dzięęęękuję za odbiór. przyjmuję uwagi. 👍 no ba!
  11. gdy słońce wytula obłoki a dzień w złoceniach i czerwieni tonie pozwalaj się zachwycać nie w chmurach jednak trzymaj głowę bo nigdy nie wiesz kiedy możesz dostać z liścia
  12. wydłubujesz kłębki z płaszcza kieszeni (wymięte listowe) wpychając dłonie aż po nadgarstki kaleczone podsłowiem zerkam jedynie ukosem - gdzieżby mi się chciało sprawdzać ile ich tam masz! pragniesz rozszarpujących aż po ścięgna bo puste potrzebuje zwilgotnień od dawna przechodziłeś przez dziurawe _ (do!) pod nogi, rozumiesz? a teraz wstań! wejdź w moje buty i pozamiataj po sobie nie zapomnij o żyletkach a zwłaszcza tej przyrdzewiałej ostro zużywanej (doraźnie zużytej) ulubionej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...