Blask Nocnego Potoku
1
Galopuje łania po chmurzystych
polanach,
gania za purpurowym krokusem.
Tupie w drobne tafle wody,
przeżuwa gałązkę na skrawku jeziora.
2
Przebiera stopy mrukliwego lisa,
podpiera nimi zardzewiały wagon złota.
Szyny zataczają uśmiech w martwej ranie,
płyną w morzu rozżarzonego metalu.
3
Bure gwiazdy kołyszą swym blaskiem-
kołyszą cichym potokiem ulic.
Słońce chowa się za krakowską katedrą,
księżyc marudnie ciska swym okiem.
4
Kreśli łania piórem – o nijakim atramencie.
Kołacze do drzwi kamiennej chatki.
Na dzwonku gryzmoli wyblakłe znaczki,
mętnym obrusem niebo przewraca.
5
Lecz…
Ucieka przed chłostą myśliwego,
krzycząc:
„Chyba coś mnie draśnęło,
coś skruszyło me kości!
O wielkie gwiazdy, o wielkie słońca!
Przykryjcie mój krzyk, mój ból,
wielką rozpacz...
Przykryjcie!”