Złote zioła wyrosły przy lesie
słońce chmurą przesłania oblicze
gdzieś przez pola wędruje już jesień
tlą się myśli i płoną jak znicze
kwiaty zapach rozdają ostatni
i kolorem malują obrazy
dwa podgrzybki strażnicy brunatni
chłodny dotyk marzenia na twarzy
księżyc srebrem przystraja swe noce
drzewa zgięte słabością wichury
jakiś zając się w krzakach szamocze
zamazują się lata kontury