Wakacje, jej duże oczy i czerwone usta
On jeszcze nie wie że w środku jak lalka pusta
Kwitnie miłość śpiewają skowronki
W całym mieście krążą mrzonki
O tym chłopaku co z uśmiechem lata
I o tej dziewczynie że to zwykła szmata
Młody w plotki nie wierzy i dalej ją ściga
Ona raz w miejscu zostaje a raz go miga
Mimo to spędzają razem całe dnie
Chłopak nie chce by to skończyło się
Jej ciepłe słowa i anieli głos
Fryzura w kok i jej brąz włos
Jak anioł z nieba zesłany tylko dla niego
Który komplementami podnosi jego ego
Uśmiechem zabija całe zło na świecie
Świeci jaśniej niż słońce w najgorętszym lecie
Trzy miesiące minęły w godzin parę
Tak szybko jakby były za karę
Bo kończy się czas marzenia
I na jej twarz okres patrzenia
Skazanego na rozstanie los go pogania
Nieuchronnie nadszedł czas pożegnania
Stoi na peronie ze swoimi kolegami
Jego miłość właśnie idzie z rumieńcami
Lecz te rumieńce nie są dla niego
Tylko dla jej chłopaka najnowszego
Tysiąc myśli nagle w małej głowie
Jak? Skąd? Dlaczego? - Nie wie
W natłoku myśli się zagubił
Zatoczył się tak jakby się upił
Z myśli wyrwał go stukot - pociąg przyjechał
Pożegnał się, spojrzał ostatni raz i odjechał
Już w pociągu patrzy w przeszłość
Nie wie jak mogło do tego dojść
Zignorował wszystkie kolegów rady
Jej częste wymówki i wszystkie wady
Powinien był zauważyć że go wykorzystywała
Ślepy był, a ona do jego kolegi się dorwała
Koniec to lata i pewnej tego imigranta epoki
Nie oszukają go już nigdy żadne babskie koki
Kończy z miłością choć zawsze jej było mało
Nic już na tym świecie dla mnie nie zostało