Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Martosh

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Martosh

  1. Między pracą z pędzlem i srebrem pochyla się w kuchni i kroi czerwone, dojrzałe pomidory. Sadzi na balkonie kwiaty, patrzy jak rosną i może raz na jakiś czas łzami podlewa ich dusze. Kiedy spojrzysz jej w oczy możesz się zgubić. W labiryncie źrenic i tęczówek radość ze smutkiem się miesza. Z jubilerską precyzją słucha i zażegnuje ludzkim dramatom. Celnym słowem, myślą lotną ucina hydrze nieśmiertelną głowę. I przypala ranę w miejscu cięcia. Pan Cogito obecnych czasów. Myśli i jest. W rzeczywistości lustrem, odbiciem, poświatą. Gdy obejmie Ci świat ramionami będziesz mógł się poczuć bezpiecznie. Jest światłem jasnym, bezkresnym, z ciemności wyłaniają się kształty. Ciepłem rozleje się w Twoich tętnicach. Poczujesz coś czego nie nazwiesz nigdy. I będziesz chciał zatrzymać tykanie zegara. Potem wrócisz, do domu. Bardzo powoli. I nic nie będzie już takie samo.
  2. skracamy życie bezradnością i poranną czarną pijaną na czczo dniem zaciągamy się mocno jakby to był nasz ostatni papieros a w południe w szare chmury owijamy palce i powoli wnikamy w babie lato nocą aby zminimalizować różnice dosładzamy sobie solą zebraną po południu rozpuszczamy odpowiednie dawki uzupełniamy się nawzajem i pijemy do dna
×
×
  • Dodaj nową pozycję...