Deszcz pada zmazując grzechy z ludzkiego nic nie wartego istnienia.
Leje, całą ludzkość wodą zalewa lecz nie każdy jest tego godzien, nie każdy pragnie odkupienia.
Kryje się ludź plugawy przed życiodajną wodą dającą przetrwanie, uniewinniającą winy.
Boją się choć zmoczyć skrawek ubrania, choć but zachlapać, nic nie rozumiejąc skazuja się na kata.
Gniew przepełnia mą istotne do rdzenia kości przez kręgosłup moralny się ciągnie, opuścić ciała nie chce, popełnić żąda zbrodnie.
Krople przestają lecieć, wiatr zamiera w bezruchu, człek bezduszny walczyć chce! - dajcie mu ludzie trochę rozumu, o Boże!
Staje, pręży nuż w swej dłoni, trzyma go, na odkupienie jest gotowy.
Drzewo iglaste stojąc nad nim dumnie igłą wskażąc drogę, ide losie mój! - przeznaczenie do wypełnienia jest już gotowe.
Jary człek, mądry człek zdobył swój cel nadany, wolny jest, wolny! - jest samowystarczalny.
Tę wojnę mimo metafory stoczonej w umyśle zwykłej ludzkiej istoty, stworzenia plugawego, jest godna zapamiętania, jest warta istnienia ludzkiego.