Zatrzymuję się na moment.
Patrzę w błękit nieba, na którym białe chmury nader śmiało naśladują letnie obłoki. Cykl.
Biorę głęboki wdech.
Czuję zapach wiatru przepełniony ferią ulatujących żółci, brązów i czerwieni, które wiedzą, jak bardzo potrafią zachwycić. Cykl.
Zapisuję w pamięci.
Oswajam to, co ulotne, i wiem, że wznieci ostatnie tchnienie najbarwniej, najostrzej, jak tylko może. Cykl.