@Tymczasem Wiersz Twój przypomniał mi o pewnej prowokującej rozmowie, jaką miałem kiedyś zaszczyt przeprowadzić. Ona również miała zabarwienie erotyczno militarne...
Poszczególne punkty dotyczyły jeszcze kierunków i ciężaru natarcia, a obserwatorzy artyleryjscy mieli wypatrzyć słabo umocnione miejsca... 😉
Życzę przyjemnego wieczoru 😊
@Marek.zak1 Dziękuję pięknie. Odnośnie dłoni to nie pomyłka, a wspomnienie. A jeśli chodzi o detale, to pewno kilka takich jeszcze się u mnie znajdzie 😁 to dopiero piąty sonet.
Również pozdrawiam, panie Marku.
Wszystkie te świty gdzie Słońce przed słońcem wstaje
Promienie co bardziej niźli złoto błyszczące
Zielone słowa ranny chłód ciepłem kojące
Wzrok głęboki co godzinie sensu nadaje
I zmierzch każdy zanim lampa leniwie zgaśnie
Kiedy dłoń w dłoni spotyka słodka pieszczota
Bliskości upragnionej rozkoszna ciasnota
I chwile przecudowne zanim oko zaśnie
Poprzez śnieżyce wszystkie i wczesne kwitnienia
Opadającą czerwień aż po mroźne kłosy
Do kamiennych imion, dat i w ostatnie tchnienia
Zawsze już na ustach moich trzech sylab głosy
I wieczna uroda co nigdy się nie zmienia
Obecność Twa cudowna oczy szczęściem rosi