Ten dumny wóz ojca w sadzie
historię wciąż nuci swą
że była kiedyś leszczyna
Gagarin łąka i on
I bańka zsiadłego mleka
na polu wśród gwaru dnia
a pszczoły miód przynosiły
w ten letni wakacji czas
Co dłużył się niemożliwie
a nikt nie dostrzegł w nim lat.
I (aż) nagle coś przyspieszyło
Z kopyta ruszył koń
i ludzi jakby ubyło
i skurczył się świat.
Zabrakło cierpliwości wakacji i czasu
i tylko czasem ktoś zapyta:
no o co tyle hałasu?