Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

maszcodasz

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maszcodasz

  1. Zaszywanie dziury w pluszowym misiu wymaga pewnej zręczności. Choć to nic w porównaniu do zaszywania powłoki ciała. Mam psa, który ni stąd ni zowąd wpadł pod mój samochód. Sam nie wiem jak do tego mogło dojść? To było niefortunne i zdarzyło się w majówkę kiedy wszystkie kliniki weterynaryjne były zamkniete. Rana wymagała interwencji chirurgicznej. W końcu po długim poszukiwaniu okazało się, że jest jedna otwarta i zgodzili się przyjąć nas na wizytę o pierwszej w nocy. Rana była dość głęboka a jej lokalizacja zapowiadała długotrwałe gojenie się. Pies żyje i ma się dobrze. Zaszywanie pluszowego misia jest prostsze. Jest jeden warunek, absolutnie nie można przy tym wspominać. Warunek mnie przerósł na samym początku operacji; rozpłakałem się, a później zostało mi tylko jedno wyjście; upiłem się na smutno. Zadzwoniłem do wszystkich moich dziwek. Niestety żadna nie przyjechała; co jeszcze bardziej mnie strąciło w in profundis malorum. Włóczyłem się po ulicy zaszczany, aż znalazła mnie straż miejska. Straż strzeże straż dba aby obywatelom nie działa się krzywda. Zadbali o mnie wyrwali ze spirali autodestrukcji zawieźli na wytrzeźwiałkę, gdzie wytrzeźwiałem... trochę.
  2. Stół stoi; na nim leżą rzeczy w nieładzie już trzecią dobę. Powietrze gęste smrodliwe choć za oknem słonecznie; w środku półmrok. Światło próbuje przebić się przez grube zwały draperii na oknach. Cieniutką i migotliwą smużką kładzie się na licznych drobinkach kurzu. Zmierza od okna do … ciała; leżącego troszeczkę na sofie troszeczkę na podłodze. Ta ilość światła pozwala dostrzec, że ciało nie jest ludzkie. Ciało nie musi być ludzkie; ani nie musi być martwe. A może to w ogóle nie jest ciało? Tylko miś, miś pluszowy. A pokój należy do Dziecka, które 3 dni temu wyjechało na wakacje; przed wyjazdem nie posprzątało w pokoju, choć było do tego nakłaniane przez rodziców. No tak, dlaczego tu jestem i na to patrzę a Ty czytając to patrzysz też? Dlatego, że Dziecko spotkało coś złego. Jestem tu po to, by ogień życia nieprzerwanie płonął.
  3. To było gdzieś w czerwcu 2023. Pojechał jak co weekend do domku na wieś. Lubił tu przyjeżdżać i odcinać się od świata. Życie tu biegło z dala od tych wszystkich jebanych miejskich problemów. Zgiełku ulic i pośpiechu nie wiadomo za czym. Nie no jak nie wiadomo? Ludzie gonią od zawsze za tym samym. Za kasą, za prestiżem i za dostępem do pizdy. On miał to w dupie. Chwilowo i na weekend. Tak więc gdy tylko przyjechał wysiadł ze swojej wypasionej toyoty hillux i wyszczał się na środek trawnika. Nie dbał o to że ktoś zobaczy. W promieniu pół kilometra nie było żywej duszy. Wypił dość szybko dość podłe piwo zakupione wcześniej po drodze. Pogapił się na zmiany w naturze jakie zaszły przez tych parę dni jego nieobecności. Fala deszczów pozytywnie wpłynęła na żywotność zieleni wokół. Zastanowił się chwile na swoim płożeniem i co zamierza robić dalej. Nigdy nie sądził, że takie coś może go spotkać. Uważał raczej, że już swoje przeżył i po wyprowadzce z domu szykował się do tego by resztę swojego czasu przeżyć w kontemplacyjnym osamotnieniu. Miał 49 lat. Inni w jego wieku, już mieli dorosłe dzieci i zostawali nawet dziadkami. Musieli oczywiście albo wpaść gdzieś około roku 2000 albo być niespełna rozumu aby tak wcześnie myśleć o byciu rodzicem. A właśnie to przydarzyło się kobiecie z którą zamieszkał od lutego. M. miała już dwójkę córek, psa i łysego wkurwiającego kota. Ostatnio weekendy spędzali razem, ale teraz wyszło inaczej. Zaczynał odczuwać, że pierwszy okres bezwzględnego zauroczenia, zaślepienia nowo poznaną partnerką ma już za sobą. Myśl o tym była dławiąco przykra. Tak jakby zdjąć czarne okulary i w jednej chwili dostrzec całą szkaradę biologii w której ludzie muszą funkcjonować. Mechanizmów z których nie mogą się wyzwolić i które są tylko po to by życie mogło się rozwijać. Od 2 miesięcy starali się o dziecko. Choć ani jego, był wszak w trakcie rozwodu, ani jej położenie nie mogło dawać im jakiejś trwałej satysfakcji materialnej, na euforii miłości zdecydowali się na próby zapłodnienia. M. wyjęła spiralę i zaczęli się ruchać tak żeby zaszła. Za pierwszym razem się nie udało. Akurat byli w Sztokholmie kochali się od tylu bardzo intensywnie gdy zaczęła z niej wypływać gęsta i obfita krew. Było to przykre. Teraz miało być inaczej, choć kto to wie? Źle znosił rozdzielenie. Parę dni temu M. wraz z dorastającymi córkami wyleciała do Islandii. Dość często tam podróżowała zarobkowo. M. pracowała jako kosmetyczka. Ostatnie miesiące dały jej w kość. Ludzie zbiednieli, jej klientki coraz częściej zaczynały oszczędzać na swoim wyglądzie. W Islandii od przeszło 15 lat mieszkała jej mama z ojczymem. Miała plan pobyć tam tydzień i zarobić tyle żeby się trochę uspokoić, bo gdy M. zarabiała to czuła się spokojniejsza. Od 6 lat była rozwódką. Córki zabrała od męża który ją najzwyczajniej znudził, całymi dniami grał na konsoli i nie robił nic by jak się wyraziła polepszyć ich byt. Po rozwodzie ojciec płacił na córki jakieś marne alimenty. Na nastrój M. oprócz stanu konta wpływał też seks lub jego brak. Była laską która mogła to robić zawsze i wszędzie. Miała nieustannie kurwiki w migdałowych oczach. Jej cipa była wilgotna słodka i zawsze gotowa na igraszki. Tu gdzie się teraz znajdował jeszcze tydzień temu odbijały się od ścian ich dzikie jęki. W ostatnich miesiącach bez opamiętania zadawali sobie rozkosz. Gdy M. ssała jego kutasa, który w jej ustach szybko twardniał zaglądała mu głęboko w oczy, mruczała przy tym jak kotka. Wówczas zapominał o tym, że ma niepełnosprawną córkę i że sam przyczynił się do tego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...