-
Postów
20 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez yaxa
-
Rozedrgany w krtani ryk zatrzymał się i dusił w gardle grudki stalagmitów sączonych apatią płuc zaległy flegmą lustrującej grozy. od zroszonych łzami rzęs pod ramami powiek wejściem do jaskiń wilgotnych i zimnych. W jej źrenicy, w jej odmętach na policzku wilgotnym i chłodnym, wargi me dotknęły chropowatej ściany kościelnego muru, zamkniętych na zawsze Edenu bram. ... wedle wspomnienia święcona woda polała się z pocałowanego pomnika, na moich kolanach studziła obumarłe ciało. Topię się w zalewie słonego potopu malowanych wrót i pogryzionej księgi. W innym świecie szukałbym powodu, kluczyłbym w poszukiwaniu odpowiedzi i oczyszczenia. Lecz w tym Nie starczy tchu nawet na gorycz. 23.09
-
@Adaś Marek Przeczytałem Twojego "Fotografa czasu". Faktycznie nasze myśli się przenikają, może niejako plączą. W końcu zmierzch roku, jego pora wieczorna, która już po jego zachodzie nasuwa myśli i podsumowania, retrospekcje i nasuwa wnioski, może czasem również lekcje? Końcówka roku zawsze miała dla mnie charakter refleksyjny, możliwe że dla Ciebie też, i dlatego nasuwają nam się podobne myśli. Pozdrawiam
-
w czasie marmurowe lico ryte kością słoniową patrzy na oczy zamknięte w lustrze niczym perły schowane na poduszce ostryg sennych swego chłodu. nos, polerowany ciepłem, bursztynowego słońca, budzi niedoskonałości cienia. po czasie w ogniu kto pomyślałby, że wszystko z wosku! topionego nie pochodnią, a słoną łzą, wyrytym tunelem w gładkiej skórze, spadającymi w dół obwisłymi bliznami smutku zapalczywej niegdyś, harmonii blasku gwiazd ulotnej w czas odległy po chwili.
-
@Łukasz Jasiński cenna uwaga, dzięki wielkie. Jeszcze trochę czasu i może zacznę pisać bardziej harmonijnie @andreas w takim razie postaram się taką koszulkę wyhaftować :)
-
@Łukasz Jasiński w takim razie czas dla mnie popracować nad przekazem :)
-
I. Każde odbicie fali To kolejna myśl o Tobie. A piana pozostała po niej zostawia po sobie melancholię czasu zachodzącego słońca pomarańczy nieba i wzburzonego morza. wiatr wzbiera na sile II. Morze zachwycone cieniem, zanika szumem ust na rzecz herbacianych chmur a piaskowe wybrzeża uśmiechają się odpływem naturą przypominające w każdym calu księżycowe odbicie. III. Mrok wycina szklane witraże podmuchem wlatuje rozgwieżdżony pył nieśmiało zajmuje przeszły absolut niebieski swą barwą polarną niedźwiedzicą i strzelcem wielkimi na eony pokazuje przeszłe już dziedzictwo czasu. umysł nadyma się w celu zrozumienia. IV. Nieboskłon upleciony watą z różu płynące w kroplach soli odcienie żółtawej czerwieni horyzont prześwietlony pomarańczem formuje błękit łagodny. Przypływ szumem ukoił umęczony słuch a piasek budzi do życia dotyk. Spójrz w dal teraz, gdzie okiem sięgniesz tam woda pomrukuje jeszcze snem jeszcze chłodna dla skóry a droga dla oczu, gdyż lśni niczym perła łagodna na dnie każdego człowieka, co kochał zbyt żywo i mocno.
-
W ramie linii szeleszczących lasów Na piętrze młodzieżowej klitki Słońce przesłania horyzontem pasu Lekkie, pozłacane ciepłem nitki. Wewnątrz dyszącej spiekoty jamy Stoi Wenus wpatrzona w dal Orzeźwia powietrze zapachem piany Miodem kleją się oczy, węch wpada w szał. Wypatruje kłębów bursztynowych chmur I jastrzębia ulotnej nadziei, A na wspomnienie zapomnianej jaskini snów Rumieniec na twarzy się mieni. Marmur dłoni pieści nurty rozpalonych włosów Nastraja i formuje niczym struny homeryjskiej liry. Razem z ogniem rodzi wokół szepty głosów Pośród srebrem bóstwa wytworzonej chwili, Fale jezior, w których lustrze liliami zakwitły Perlane palce dotknęły warg, by na wieczność, całe znikły. p.s. Pisane we Wrocławiu.
-
1
-
@Dagmara Gądek zgadzam się, żeby sztuka nie została powielaczem jak to ujęłaś, trzeba jednak włożyć trochę czasu, cierpliwości i odrobiny finezji żeby faktycznie stała się oryginalnością. Musi chwilę odczekać, żeby sprawdzić czy jest dobra i w tym czekaniu nie powinniśmy się spieszyć. Pozdr.
-
@Dagmara Gądek faktycznie trochę dużo włożyłem do tego wiersza, mam nadzieję że się spodobał :))
-
ostra krawędź źrenicy tnie duszę od środka i wyplata na zewnątrz flaki brzytwa pod powieką rozszerza otchłań poznania zaprasza w objęcia piwnicy myśli i zachowań soczewka wplata krawędź białego mleka ogon komety kreślący barwę lodu która spopiela na czerń sumienie. Och, gdybyśmy mogli złapać się za serca wzajemnie łagodnie połaskotać by zadrżały by zabiły mocniej i dreszcz przeszedł po palcach.
-
Ach, spójrz na te łąki pierzem traw bujnie pokryte dojrzyj soczyste poziomki skąpane w słońcu, deszczem umyte. Kropelka rosy ślizga się po skórce odbija Twe lico łaskotane wiatrem a za Tobą, na niedużej górce dojrzysz mnie, gdy na Twój widok osłupiały padłem. Ujrzyj ten błękit dziurawiony chmurą pod nim las olch i topól - otoczony wiosną. Pragnę, by każdą Twą chwilę ponurą zamienił w spokojną i radosną. A gdy w zdumieniu twarz odwrócisz zaskoczona mym widokiem wiarę w miłość mi przywrócisz boś Ty moim jest prorokiem! Kryjesz pod rzęsą i wzrok, i cień uśmiechu a ja pukam do niego, gotowym poznać Cię, bez pośpiechu.
-
1
-
Mija druga dekada mojego żywota A nie poznałem jeszcze Łagodnej dłoni na mej piersi Oddechu wchłanianego przez skórę Skrzydlatej namiętności Piekącego połączenia ust Za mało czasu Straciłem za wiele Nie wykorzystam całego Nie zdążę. Nie pozwól mi jedynie umrzeć Z rozpaczy mi nie pozwól nie pozwól uschnąć Jest tyle czasu Tyle strachu a z e g a r t y k a. . . Czy padnie werdykt? Ciągną włosy do delikatnej dłoni Wytęża słuch na malinowy szept Szuka potulnego błysku wzrok Czekają na mnie Ziarenko wykiełkuje w kłosy Razem Czekamy na przyszłość szybsze bicie serc.
-
1
-
W nocy pochmurnej i nocy cichej Król mroku zasiadł na tronie I wyje lamentem płaczliwy wicher Nagle obudził się płomień. Z nim burzyła ciemność i blask powstał nowy Poczuł swój żar i znalazł cierń brzozy I spostrzegł że nagi się pali od stóp aż do głowy We wstydzie zakrył się ciepłem od Muzy. Rozbrzmiała muzyka i zagrał walc wolny Tańczył na cieniu i jaśniał na wosku Już rozgrzał w sercu chłód swój frywolny I tańczył na świecy z żywotem na włosku. Krok mu umykał i knot palił się rzadziej Obawiał się czerni i końca wydarzeń W czerwień zamienił, by tańczyć mógł dalej I dogasł już obrót i podmuch go karze. Bo Muza, jak świeca, dawno wygasła I wosk się w czas stopił. Cisza swym szmerem tylko rozrasta I deszcz tylko spod powiek zakropił I teraz ciemno. tak ciemno...
-
2
-
@Bożena De-Tre dziękuje bardzo za poradę, faktycznie brzmi to lepiej :)
-
I gdy ujrzałem jej całość Ogarnął mną chaos... Nieprzenikniony Przez całe bestie tego świata Blask mną opłynął Pełen gniewu Watły tułów zapadł się Pod ciężarem serca Widzimy uśmiech Usłyszany według tłumów Choć sami, niemi jesteśmy Na końca słuch agape. Nie trafiłem w duszę właściwą... Bo samej duszy mi brak
-
2
-
@Nata_Kruk miałem bardziej na myśli cały obraz łąki, choć twoja interpretacja również trafna. Dziękuję bardzo :) staram się jak mogę.
-
Rzuć mi kamieniem na łące, Wiatrem poczuj młodą woń. Przypatrz dobrze się biedronce I spleć ze mną ciepłą dłoń. Niech szum trawy i jej fale Wskażą drogę kierunkowi. Znajdą głaz i przesmyk w skale - strzałę wbitą Amorkowi. I gdy włosiem o płótno łaskoczesz I gdy przy tym niewinnie chichoczesz Sama obrazem jesteś pomnikiem i rzeźbą. Serce me ruszasz i pieścisz jak wiatr ciepły płaczącą wierzbę.
-
Miłość jest jak domek z kart. Pytanie: Czy jesteś jej wart? Potrafisz finezją dobierać nastroje, By nie zranić, Was oboje? Dasz radę, przez lata Trzymać duszę obcą, a bliską Jak była z Tobą od czasów z kołyską? Będziesz miał ją za siostrę czy brata? Z każdym dniem, czy będziesz w Niebie Z Nim, z Nią każdy z Was dla siebie. Przez cały czas ludzki Dzielić razem radości i kruczki? Czy tarczą ciepłą zakryjesz Wasze karty serca czerwone Bijące jak żywe, często zmartwione. Kiedy potrzeba, odwagę odkryjesz? Znalazłbyś czas dla własnej duszy Przy naporze drugiej tak utulonej? Pokrytej ciepła pyłem, co kruszy Serce i duszę życia motylem?
-
2
-
@Waldemar_Talar_Talar bardzo dziękuję, również życzę szczęśliwej resztki świąt @Rafael Marius dziękuję, wahałem się z publikacją. Najwyraźniej niepotrzebnie, szczęśliwych świąt
-
Może dzisiejszy wietrzyk wiosny Wniesie życie w me życie miłosne Obłoki szczęścia bezchmurnie radosne Przykryją ten lęk mój żałosny. Może słońce cieplejsze co rana Stopi krzyżujące palce na sercu. Jak pomarańcz soczysta obrana Wyciśnie soki w stokrotkach na wieńcu. Może trawa zbudzona zielonkawa, Pełna rosy porannej woni, Zagra szelest jak najwyższa oktawa I wtopi się sennie do wiosennej toni. Może to ciepło przyjazne kominkowi Ukryje w czynach spojrzenia ciemne Co w pośpiechu nie patrzą wzajemnie I wpadają na siebie ku końcowi. Może ta pora roku zatrzyma wciąż biegnących ludzi. Kto wie… może Ta wiosna miłość obudzi?