Dzisiaj w nocy przyszły do mnie najpiękniejsze chwile
w utkanych ze wspomnień sukniach tańczyły, szalały.
Siedem było ich czy osiem, sama nie wiem ile
Wiem, że rano gdy wstawałam, nogi mnie bolały.
Dom pijany,
czarne myśli, słowa echem zniekształcone,
może mi się łąka przyśni i kwieciste dwa dywany.
Chcę iść po nich boso, naga,
nogą trącać chłodną trawę.
Rosa, rosa, rosa moja! Nie — to łzy osamotnione.