-
Postów
17 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martwy Kwiat
-
Kolejna myśl błądzi w mej głowie, Czy zdążę przed sobą i Panem Bogiem? Ciągłe rozterki i stany lękowe, Dla mnie to norma, czy ktoś mi pomoże? Wróciła codzienna niechęć do życia, Nie umiem sama tego powstrzymać. Gorycz, rozpacz, czarna chwila, Życie to ciągła sinusoida. Nie chcę znów utknąć przy Mrocznej Pani, Błagam niech życie teraz się nie wali! W Miłości jest siła Nic mnie nie powstrzyma. Ta kula u nogi To TYLKO jedna chwila... Odskoczę od dna We wspomnieniach zatonę, Odwrócę się taktownie Przecież nie spłonę. Maraton zwycięstwem muszę zakończyć, Na ostatniej prostej już nie ma przeszkody. Dobiegłam, z Miłością udać się musiało. Już teraz zakończenie ma jeden scenariusz...
-
3
-
Szczęście bywa ulotne Jak łza, Spływająca po policzku Każdego dnia. Słowa raniące, Duszę mą okalające.
-
Nastał jesienny poranek. W całym domu panuje chłód, a za oknem, z drzew spadają czerwono-bordowe liście, które pozostaną na ziemi do wiosny. Wkrótce przykryje je biały puch i wszyscy o nich zapomną, niczym o ubiegłym roku. Zdarzenia, które teraz są ważne - zostaną tylko cieniem Twojego sumienia. Nie będzie się więc liczyć czy umrzesz teraz. Ludzie się nie interesują, chwili nie mają na poświęcenia. Każdy skończy jak jesienne liście zapomnienia. Najpierw kolorowym, barwnym człowiekiem jesteś, jednak po czasie będziesz dążyć do zagłady. Przykryje Cię nędza tego świata, a o Twoich problemach słuchać będzie Pani Radosna - Wiosna.
-
Szybko przyszło, szybciej odejdzie...
Martwy Kwiat opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nieprzespane noce, Ciągły głód uczuć, pragnienia, Wszystkie marzenia pozwoli ci spełniać, Jeżeli tylko nie opuści twego serca. Szybko przyszło, szybciej odejdzie. Nie przywiązuj się, Zaboleje. Zjawił się znikąd, Do nikąd sam pójdzie, Chociaż miłość będzie z Wami, Czyny mogą cię zabić. Szybko przyszło, szybciej odejdzie. Nie przywiązuj się, Zaboleje. Nadziei łza spływa po twym rozżarzonym poliku, Dotyk sprawi, że zapomnisz o ludziach wielu. Bowiem każda miłość spełnić się może, Ale oczy i rozum miej wysoko na wodze. Szybko przyszło, szybciej odejdzie. Nie przywiązuj się, Zaboleje. -
Dziewczynka mała marzenie miała, Które spełnić naprawdę chciała. Codziennie o miłości śniła, Dla wszystkich ludzi była miła. Chciała być kochana, Ale została tylko oceniana. Od życia po twarzy obrywała, Znosiła to i dobrze emocje ukrywała. Gdy lat miała naście, Oczekiwała kiedy zaśnie. W miłość wierzyć dawno przestała, Nikogo też na swej drodze dotychczas nie spotkała. W ulewną noc sama na huśtawce siedziała, Oczy łzami słonymi zalała. Ni stąd, ni zowąd w ramionach przyjaciela się schowała, Miłość do serca jej się przelała. Jego każdy ruch i słowo pamiętała, Chyba naprawdę go kochała. Razem przez życie podążali, I szczerze sie kochali. Jednak po wspólnych chwilach zostawić go musiała. Dziewczyna zrozumiała, że prawdziwej miłości nigdy nie zaznała. Chłopak inną wolał, A przy niej tylko konał. Nie pożegnał się wcale, Dziewczyna miewała do niego żale. Szybko pojęła czym życie bywa, Ludzie sprawiają, że cię rozrywa. Łamią jak jesienny patyk, Do strumienia łez wrzucają jak kamyk. Dziewczyna resztki nadziei straciła, W miłość już nigdy nie uwierzyła.
-
Kolejna noc nadchodzi, Siedzę na podłodze, samotna. Swą trzęsącą dłonią Łapię za jedwabną celulozę. Tym razem dna dosięgam, Czy zostały mi jakieś wyjścia? Wiem, że nie zrobiłam wszystkiego, Wiem, że czas mi się kończy. Jednak, czy mogę po prostu się poddać? Wcale nie chcę tak umierać. Ostatnia deska ratunku mi pozostała, Do stracenia nic już nie mam. Teraz będzie dobrze, prawda? Jedno wyznanie, A tyle zmienia...
-
Pociągnięcie - Wbijam się głębiej
Martwy Kwiat opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Muzyka w uszach gra, Dołuję się jeszcze bardziej. Staram się powstrzymać, Ale rady już nie daję. Chwytam za ostrze, Sił do życia brakuje. Pierwsze pociągnięcie. Krew już widać. Wbijam się głębiej. Drugie pociągnięcie. Krew powoli napływa na powierzchnię. Czekam chwilę, Sprawdzam najbliższe żyły. Kiedy je przetnę? Mocniej łapię za ostrze. Wbijam się głębiej. Trzecie pociągnięcie. Bólu nie czuję. Myśli gnają, Jedna tuż za drugą. Wbijam się głębiej. Czwarte pociągnięcie. Rana coraz większa. Wbijam się głębiej. Piąte pociągnięcie. Czy to żyła była? Wiem, że znikam, Gubię się w myślach. Pustka mnie ogarnia, Nie czuję nic. Nawet łza nie cieknie, To nic takiego przecież. Wbijam się głębiej. Szóste pociągnięcie. Samotna wśród ludzi, Tłum mnie nie pociesza. Nawet w głowie przed nimi uciekam. Chcę biec przed siebie, Nie patrzeć w przeszłe zdarzenia. Wbijam się głębiej. Siódme pociągnięcie. Pomimo wzlotów, szczęścia, uśmiechu, Ciągle czuję jak upadam. Przyznaję, że nie daję rady. Wbijam się głębiej. Ósme pociągnięcie. Nie wrócę tu więcej. Koniec problemów zbliża się, biegnie, Zamykam oczy i czekam na śmierć. Wbijam się głębiej. Dziewiąte pociągnięcie. Przepraszam za me poczynanie. Wbijam się głębiej. Nie ma już kolejnych pociągnięć, Ostrze żyły przebiło. Krew wylewa się strumieniami, Serce się zatrzymało. Przepraszam Was, Inaczej się nie dało. Wbiłam się najgłębiej jak mogłam. -
Blizny na ciele, Miałam tak wiele. Życie kochałam, Tak bardzo kłamałam. Uzależnienie mnie zabiera, Moja dusza już wymiera. Szepcze do ucha wiatr: „Patrzysz na życie zza krat!“ To odważny krok, Czekam na niego już rok. Mam już dość, To wszystko daje w kość. Ciągłe smutki i gorzkie żale, Chcę do nieba na różne bale.
-
Myśli moje płyną z falami, odbijają się od siebie tworząc sztorm mały. Niby lato nastało, A nadal tkwię w zimie. Niechętnie wstaję, zmieszana, samotna, Całe morze do stóp mi się kłania. Rutyna problemy sprawia, Pływam, by zapomnieć te lata. Wracam do wody, Już nic nie boli - odpływam. Na niej unoszę się bezpieczna, Staram się nie myśleć - od teraz. Widzę brzeg, Nie poddam się. Teraz już droga prosta, Naprawdę tego chcę. Lecz cóż to? Wnet z wody wynurza się potwór. Panika, smutek, niechęć podpływa, To uczucia skrywane od dawna. Potwór ten topi, Bez uczuć wszystko robi. Ciągnie do dna, Wiem że to strach. Już wynurzać się nie chcę, Odpuszczam tę walkę bezpiecznie. Zamykam oczy, I płynę głębiej. Dotyk czyjeś ręki wyrywa mnie z transu, Patrzę w górę. Nadchodzi pomoc! Czy to naprawdę konieczne? Chwytam ją mocno, Duszę się wodą. To ciężka bitwa, Bitwa z samym sobą. Coraz wyżej jestem, Widzę światło. Czy wpłynęłam do tunelu? Czy może ratunek nadszedł po latach tylu? Budzę się ze snu, Wokół ludzi tłum. Ratownik opatruje rany, Chyba nie dam rady. Wyścig z czasem zaraz się zacznie, Rodzina już nie zaśnie. Przyjaciele nie pomogą raczej, Psychiatra leki przekaże. Teraz będzie już z górki, Wszystko się wydało. Będzie już dobrze, Prawda? - czas pokaże...
-
@Waldemar_Talar_Talar Wiem, wiem. Chociaż w tym utworze nie chodziło mi o rymy ☺️
-
Jadła samotnie, samotnie spała, Ludzi zawsze unikała. Pewnego wieczoru chłopaka poznała, Który kwiaty jej rwał od samego rana. Dziewczyna jednak tego nie chciała, Nikogo bowiem kochać nie umiała. Razu jednego pod oknem stała, Wtedy sama przed sobą to przyznała. Chłopak w głowie jej namieszał, Po czym szybko odleciał. Nic jej nie powiedział, Już wszystko wiedział.
-
Lecę jak ptak, Jestem wolna tak. Nic mnie nie trzyma, Mogę frunąć w dal. Chmurki łaskoczą moje emocje, Słońce opala bladą jak śnieg skórę. Serce raduje się na widok barw, Tysiące neuronów biegnie po ciele na znak. Różowe rośliny rozgrzewają mój stan, Śmieję się, a wiatr mi gra. Łapię z deszczem wspólny takt, Wzbijam się jeszcze wyżej, w świat! Ziemia się trzęsie, Ciemność jaśnieje. Nie ma tu nic, Zostało tylko modlić się o życie.
-
Mijasz pola, mijasz miasta, mijasz część swojego życia. Wspomnieniami nie chcesz wracać. Patrzysz w wodę, widzisz pustkę, Patrzysz w siebie, widzisz czerń. Zadajesz sobie miliony pytań. Kim ja jestem? czym ja jestem? W odpowiedzi tylko płacz. Jesteś w nocy całkiem sam. Nie chcesz nic, Masz już dość, Życie daje ci w kość. W dole - pełnych samochodów drogi, A ty w górze stoisz sam, o tam! Czy to kres twoich ran? Los potoczył się nie tak, jak miał. Spoglądasz w niebo, Tam kilka gwiazd, Tylko księżyc rozumie twój stan. Podchodząc bliżej barierek, Już wiesz jakie będzie twoje następne posunięcie. Zamykasz oczy, Jesteś sam, Życie nie ma już kolorowych barw. Noga na skraju, Skoczyć już chcesz, Najważniejsze - nie popłacz się. Wciąż w głowie słyszysz ten srogi głos, Ten który mówi, że masz już dość. Wewnątrz krzyczysz na siebie, przez siebie, Jednak nikt nie słyszy twoich gorzkich jak łzy słów. Dosyć masz strat, Dosyć masz kłamstw. Za chwilę poczujesz błogi stan, Poczujesz wolność swej umarłej duszy, TAK! Właśnie wtedy zadowolisz wszystkich ludzi. Noga przed siebie, Prawa w przód, Zaraz później lewa goni ją tuż tuż. Wirujesz wśród bloków, Tańczysz z ptakami, Czujesz rozprzestrzeniający się wiatr pod włosami. Zostało parę metrów, Już metę widać, Za chwilę twoje życie zniknie na zawsze. Ten jeden moment, Ta jedna chwila, Ułamek sekundy twe życie zabiera. Czujesz już wolność własnego serca.
-
Muzyka gra, Jestem tylko ja. Nic wokół się nie liczy, Zamknąć oczy w ciszy. Świat wiruje, mknie, ucieka, Zatrzymaj się i popatrz z daleka. Uderzenie w klawisz, Myślisz, że ranisz? Oziębła przez wiatr, Spójrz jak zmienił mnie świat. Serce bije w takt, Muzyka jest jak kat. Ostatkiem sił, opuszkami palców stukam, Cały czas siebie szukam. Zbliżający się kres, Nie mam już łez. Na zimnej ławce zamarznę, Moich bliskich nie zobaczę. Kiedyś, hen daleko, Spotkamy się i wytłumaczę co działo się złego. Moje ciało pobladło, Serce bić przestało. Kładę się na ławce, Palec niebo wskaże. Ostatni zryw adrenaliny, Szkoda, że nie mam liny. Oczy przymykam, Czy już znikam? Ciepłym śniegiem się okrywam, Cieszę się, że odpływam. Czarna Pani mnie zabiera, Sprząta i swą suknię zmienia. Dusza w raju już świętuje, Niczego nie żałuje.
-
Każdego dnia budzę się sama, Każdego dnia chcę nie pamiętać tego kim jestem, Każdego dnia myślę o śmierci. Nie chcę żyć więcej! Nigdy nie chciałam spać, Nigdy nie chciałam nic nie pamiętać, Nigdy nie chciałam czuć przemijania. Nie chcę żyć więcej! Zawsze spałam, Zawsze myślałam, Zawsze umierałam. Nie chcę żyć więcej! Każdego człowieka unikałam, Bałam się życia sama, Nigdy uczuć nie okazywałam, Zawsze od życia się odwracałam.
-
Myśli! - Trzeba się ich pozbyć. Myśli! - Nie dają spokoju nocą. Myśli! - Zabijają człowieka od środka. Myśli! - Pokazują to, czego nie chcemy powiedzieć. Życie! - Trzeba się go pozbyć. Życie! - Dla jednych smutek, dla drugich radość. Życie! - Nie każdy człowiek chciał, aby mu je dano. Życie! - Kochanie nie jest łatwą pracą. Sen! - Trzeba się go pozbyć. Sen! - Tak błogi stan, spokojny. Sen! - Jak ze skały, trwały. Sen! - Natłok myśli spać nie pozwala. Myśli o życiu wybudzają mnie ze snu.
-
Być obcym, Zupełnie obcym. Nie widzieć nic, Same ponure barwy. Być obcym, Zupełnie obcym. Nie słyszeć nic, Same liście szumiące. Być obcym, Zupełnie obcym. Nie czuć nic, Same puste dni i noce.