Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

transgenderyzm

Użytkownicy
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez transgenderyzm

  1. @Domysły Monika cieszę się, że cię na tyle wciągnął aby to zobaczyć. dziękuję za czytanie
  2. wtedy pod skosem ukryty w wacie łkając nie widział go w lustrze w tym samym miejscu lata później tak samo duszonego syn sierota nadal niczyi i jeszcze niemowa ale jesteśmy rodziną tym jak tak samo krzywda przez nas płynie ociepla nam oczy choroba między korzeniami drzew pulsuje gorączka wszyscy tak samo podcięci wisimy schyleni ku rzece tą samą rzeką bawił się wierząc w nasze dobro klęcząc bez kolan bez oczu u jej grzechów brzegu rwie krew dojrzałą sepsą millenia genów spuścizna prachłopa 15.03.2025 E. Ż o ł d a k
  3. @Tectosmith dziękuję bardzo, doceniam te słowa:)
  4. w oddali dymu czerwień bije na alarm z tchawic kominów horyzontu w dziąsła Łazarza gdy Mesjasz miasta spisanego gruzu Rozkleszczy szczęki Wyciągnie skruszone szkliwo wiernego ze Swojej skóry na puszczę grobowca płytek w zęby sam wziął rozbite szkło cichej ulicy i wypluł uklęknięty na bruku zamieszek oparł skroń na Jego udzie Przetarł z czoła krew słowa Zamykając mu oczy łaską spętaną sznurem przed tchnięciem wschodu do Niego uciekł z pękniętego łańcucha w posiniaczoną tęsknotę ciała i rwie jak pies podziemia Jego krzyża do mostu Zbawiciela tam wskrzeszony Odrazą Jordanu nabrał kwas narodzin w płuca śmierć gwiazdy z warg do warg mu Wręczył w nurcie czyśćca bawełny 17.11.2023
  5. na łasce prześcieradła w cudzym łóżku z cudzym naskórkiem i potem po czterech zbazgranych ścianach pożoga Matka już go nie kocha bo jest jednak jej synem na obcej ulicy bez domu w swojej samotności ze swoim plecakiem i dymem w czyjeś okno się wpatrując łyka morfinę Ojciec go nigdy nie kochał bo był zawsze jego krew w pęknięcia chodnika patrzył gdy zmierzch już nie miał dokąd wrócić bez imienny po ciepło pod beton pod ziemię brnie 13.06.2023
  6. czy czujesz się zbawiony? w końcu oczyszczony? pieśń aniołów wreszcie nad tobą jesteś przecież święty nietknięty ludzkością pokarmu pusty jak oczodoł boga w żołądku w końcu światło mówię ci jesteś święty ogłusza cię chór jego świty jak krwawisz z dziąseł a zęby wypadają na dno muszli jeden po jednym jesteś w końcu święty dwa palce wzniesione ikona uklejona kłamstwem i kwasem łzy mieszane w wymiotach jesteś święty ponad sobą pożegnaj się ze skórą co zwisa z twoich kości czeka na ciebie tak bezczłowieczo piękna ruina czy słyszałeś jesteś święty z każdego otworu sączy się krew w ogrodzie oliwnym płytek klęczysz twoja modlitwa jak maniakalny śmiech już nareszcie jesteś święty zasłużony w cierpieniu jak on ku niebu możesz zmierzyć trzymając gabrielową dłoń wszyscy ci mówią że jesteś święty zbawiłeś się sam sam ukrzyżowałeś sam pochowałeś ale nie czeka cię zmartwychwstanie ty jesteś fantazja heretyka zwłoki śmieszne, niewierne i obłąkane 23.04.2023
  7. chcę kochać jak wtedy o to Ciało Jego i głód miłości środka nocy na stole ciepłego asfaltu w łunie choroby sodowej zezwierzęcony nad upadłym akrobatą linii napięcia anioł tworzywo roztrzaskane na północ i ja z dzikością w ścięgnach huk bicia serca ulic wyciszony w harmonii chrzęstu między skrzydłami tylko kapanie Jego krwi z Mojej brody, surowe mięso utkwione między zębami zatopiłem palce w satynie jego głowy uchylony nad wyłamanymi żebrami wścieklizna desperacji ku sercu sięgła smakował metalem z nutą prądu trochę słodki nie inny od człowieka 04.04.2023
  8. to mały pokój niedoszłej wolności z obdartym kątem wiecznego remontu czy może Pan sprowadzać chłopaków i mężczyzn z rozwiązłością piwa w krwioobiegu? tak, ale żeby recepcjonista nie zobaczył bletki i nieudany rękopis na rozchwianym stole nagość naszych słabości jak porcelana wisi fiolka testosteronu ornament modlitewny schowany gdy Matka przychodzi w odwiedziny przyniosła sok malinowy w butelce użytej raz dziesiąty wypiję go z kochankiem czy gaz cieknie z kuchenki? no może trochę ktoś przyjdzie naprawić nigdy, to teraz twój przyjaciel wiszący fantom śmierci przy drzwiach na za małym łóżku jednego ciała z balkonu puka światło latarnii, nie mam zasłon chowam się pod wytartym prześcieradłem wysłuchując lamentu kapiącego kranu trzysta złotych na miesiąc i duma syna marnotrawnego 31.03.2023
  9. @sowa nic nie jest przypadkowe, jest w tym przekaz bardzo chaotycznej nocy której trzy jointy nie dorównują
  10. Eucharystię ekstazy dzielonej na pół dam zejść z twoją gwiazdą jak zanikam moje ciało w twoim zatonę w źrenicach lekko niczym popiół padło słone łzy ze śliną i słoną śmierć uniosę na języku i słony palec na wardze i jak sięga w płuca mnie światło w męskość oddycha spazm klatki nad potem przez wplątane dłonie we włosy ucicha sierść na pościeli wpisała nas w mur litania queeru na kamienicach Krakowa schowanych kochanków i jęków zagryzionych w ramionach 20.02.2023
  11. @jan_komułzykant kolejna moja wpadka gramatyczna.. ale bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi
  12. wylizał krew z igły miodem na kurzu włosów w płucach kleił imię syna ojca ducha Świętego w cieniu ogniska ukradkiem oka zobaczył zza warg jak kapie ku wschodowi krzyż potem i oliwą namaszczony sakrament śmierci na skórze szwem biegł psalm mięśni w bólu siebie ku Tobie sięgnę rękami 04.01.2023
  13. @Somalija racja!! nikt mi nie zwrócił uwagi przed wstawieniem, dziękuję bardzo :)
  14. lęk twojej twarzy widnieje mi obłudę warg zaszytych szarpiąc za łzy spod skóry a między włosami na rękach zakwitły zęby łąka kochanków z kwasem w korzeniach nie zobaczysz zbawienia biegnąc żwirem oś ziemi pod stopami się wywraca ja spadam i bez nadziei w garści się wije śmierć przyjaźni związuje topór w liście wykłuty lawa zalała przedpokój plastik płyt w czarnym dymie nie ucieknie w wiatr ze mną ja już umarłem razem z poetą 26.01.2023
  15. bardzo mi się podoba klimat i stylistyka wiersza, jest naprawdę ładny
  16. proszę ściągnij mi kaganiec możesz otworzyć i wyłamać mi szczękę delikatnymi dłońmi żeby wyciągnąć mój język spomiędzy kłów i wyciąć go u nasady aby w ugryzieniach na nim znaleźć czułymi palcami tam "kocham cię" wypisane bliznami 07.11.2022
  17. moja rana stara rana nowa rana twoja rana ciebie rana z ropą rana z braku rana z ciebie rana ze mnie rana na mnie rana za blizną rana z pragnień rana z miłości rana z rana słońce z rana wstaję raną będę
  18. z okna łazienki oglądałem jak mój ojciec wyciął królikowi płuca i próbowałem oddychać, ale moje małe słabe serce utknęło w gonitwie czułem jak stygnąca krew zlepia moją sierść a chropowate palce rozłamują moje żebra na metalu mojego ciała wszechobecna gładkość sunącego rozpołowienia i cel ta lepkość wchodząca w drewno rękojeści z wibracją impaktu plastiku na ostrzu stałem na chłodzie z rękami w ciepłym mięsie klejące dłonie i zroszona trawa pod podszewami, między stwardniałymi palcami ślizgające się organy i uczucie wzroku syna na sobie nigdy nie przyznam, że byłem bezbronny w oknie panoptykonu 12.10.2022
  19. @goździk dziękuję bardzo:)
  20. @goździk no tak o to mi chodzi, o to że nie mogę być synem, moja relacja z nimi jest przez to ograniczona i wiem że tą rodzinę stracę jeśli im powiem ze nim jestem. w momencie kiedy nie będzie można zaprzeczyć mojej męskości będę odcięty, oni mnie tym zabijają i ja zabijam tym siebie
  21. @goździk czytając go z tą interpretacją to mógłby również być ale jest o mojej przyszłej tranzycji medycznej i coming oucie do rodziny
  22. kuchnia krwawi nożem do chleba na brwi złamane ostrze słychać jak odbija się bogiem na ścianie to ma być dom sam pod skalpelem w modlitwie skóry na żebrach przeciętej w brata syna wnuka kuzyna przytul mnie skostniale ciało kłamstwa siebie w zimnym świetle zamrażarki "przecież jesteś moim dzieckiem" a będziesz mnie kochać? 24.09.2022
  23. @Leszczym w tym że śpiewałem z nim kuki cieple dranie w łóżku
  24. @Ana gra słów z angielskiego, pestka to pit a pit to też pustka/dół
  25. larwy wróciły. ich dziurawe gniazdo mojego brzucha musi tam być ciepło może je dosięgnę jak przeżuje siatkę ogrodzenia rdza i stara farba na zębach w przyjaźni z wskazówkami zegara w żołądku zabliźnionym kwasem ból w szczęce łatany opatrunkiem dziecięco nieporadnych dłoni w trzonowiec się wdała próchnica niedosięgalnego śmiechu infekcja krwi, zapalenie, sepsa, mucha w oku na wietrze jak tamte stare kości bez szpiku zaśpiewam wam niemą pustkę z pestki 24.07.2022
×
×
  • Dodaj nową pozycję...