Niepewny, niczym statek na burzliwej wodzie,
nie utrzyma sie prosto, czuje sie jakby, stanał na kruszącym się lodzie .
Jego głowa wiruje, jakby była owinieta płaszczem z silnego wiatru,
jakby była z czegos, w rodaju, nioujarzmionego stadium.
On nie wie co czuje.
Jest zagubiony, czuje, ze chyba jest we wnętrznie chory.
Jego oczy przypominają zeschnieta korę drzewa,
a jego policzki płoną jak wczesna jutrzenka.
Włosy ma roztapirzone, jak w pozarze las.
płynące zycie ucieka przez ten chaniebny czas,
jednakze nie mysli o tym,
jest mu to obojetne,
gdyz stracił ja, trzymając za ręke,
Siedzi w milczeniu, przygląda sie rzece,
Patrzy na fale, które zabierają natury wience,
kamienie, polamane drzewa, oraz jego serce, które obumiera,
po stracie, które, życie mu posłało.
Nie umiał juz kochac i tak już pozostało.