Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Swirska

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Swirska

  1. Jesteś ani blisko, ani daleko... Gdzie się znajduje granica zdrowego zmysłu? Nietykalna przestrzeń wewnątrz czaszki - Nie do ogarnięcia... Pełnia kryzysu fantazji a realności w labiryntach neuronów... Miliony terabajtów informacji w malutkich szufladkach z tłuszczu i wody. Marzenia, miłość, pragnienie Tak samo, jak współczucie, albo wyrzuty sumienia - Skomplikowane dla zwykłego obywatela reakcje chemiczne... Ale czy to akurat robi życie czymś tak trudnym? Raczej tylko wyjaśnia go układ... Za dużo domyślamy, Za często przegrywamy partie pokerowe z własnym strachem... Niepotrzebnie czasami wracamy, Zamiast dać sobie prawo na szczęście. Jestem ani blisko, ani daleko - odległość między nami dorównuje milczeniu... Chociaż, może to tylko fantazje wewnątrz mej czaszki... Lepiej, pewno, pójdę odczuwać i utopię się w aromacie porannej mokrej trawy, czerwonego słońca nad żółtymi kwitnącymi polami, dzięków rzeki, rozgrzanego o południu końskiego potu... Samego życia! Bo, do prawdy, tylko to kosztuje odpuszczonego nam czasu...
  2. ...pod "July morning" Uriah Heep Słoneczny aromat swobody, jak bym leciała dobrą autostradą Harleyem przez las I całe to niewiarygodne piękno należało tylko do mnie... Wiatr w uszach i w sercu, ale dusza - wierna jednemu... Czy chciałabym inaczej? - Na pewno nie. Prawdziwego uczucia doświadcza się tylko raz i zostaje wewnątrz do śmierci, a może nawet dłużej... Wszystkie inne miłości - 30 srebrnych monet, za które kupujemy sobie niby spokój, niby szczęście... I sprzedajemy własną tożsamość...
  3. Czasami marzę życie zacząć od nowa. Jak by to wcześniej mnie nigdy jeszcze nie było... Do śmieci wyrzucić wspomnienia, które wciąż miażdżą od wewnątrz duszę. I w końcu westchnąć swobodnie każdą komórką. Na chwilę złapać czas za ogon, powstrzymując jego maraton... Może nawet samo istnienie... Falę tlenu, zieleni, dźwięków ptasich rozmów i spadającej wody. To dopiero mała drzemka w obłokach, Przed zrozumieniem, przyjęciem własnej tożsamości. Czasami warto przerwać hipnotyczny spacerek wśród spodziewań i obaw... I życie zacząć od nowa w realnym świecie ze sobą...
  4. Chłodne krople deszczowe odbijają wrześniowe staccato Na smutnym i obojętnym ciele asfaltu. Namiętna miłosna pieśń letnich burz i piorunów usnęła. Zaś teraz - czas szarych perkusyjnych menuetów i nocy bezsennych, gdy myśli się o tym, co wydarzyć się nie zdążyło. I tęskni się o tym, co było prawdziwym... ...ale jakby niewidzialnym. ...nie powiedzianym na głos, gdy musiało. To chyba jedenasta jesień po naszym ostatnim spotkaniu i nawet nie policzę już, która po pierwszym. Wciąż nie mogę zapomnieć... Uśmiecham się każdemu cudu życia, lecz serce pokrojone leży w spróchniałej od ulew skrzynce, czekając na zimę - Może, przyjdzie z nią odrobina ulgi i szczypta wolności... A może, zostaną mi tylko te jesienne menuety...
  5. @Michał_78 wiem)
  6. @error_erros Dziękuję) Polski nie jest moim ojczystym językiem, więc bardzo miło mi czytać takie opinie.
  7. @Leszczym Dziękuję)
  8. Lipiec. Krople deszczowe śpiewają o potędze natury... Góry spokojem monumentalnym oddychają w rytmie metronomu Na całą głębokość płuc Aż do samego serca, do centrum planety Rosnę korzeniami w dół, wypełniając się Niewidzialną energią, z której rodzi się życie. Chciałabym piorunem szybkim polecieć nad lasem I okiem sokoła przyjrzeć każdej najmniejszej komórce, I pocałunki zimne srebrnych nici wody poczuć na brązowych piórach. A potem znaleźć bezpieczeństwo i pokój, schronić się w Twych ciepłych ramionach... Aż do następnej burzy...
  9. Czy przyjdziesz dziś do mnie o zmroku, Całując łagodniej nim wiatr? Przytulisz tak blisko, głęboko, Szalono pod niebem wśród gwiazd? Bym brzyskiem szampana się śmiała, Namiętnie, rozsądku wbrew, Miłością po łóżku rozlana, Szczęśliwa, kochana Zasnęła w ramionach Twych... Czy przyjdziesz dziś do mnie o zmroku..?
  10. @Waldemar_Talar_Talar Witam. Dziękuję) Miło mi to słyszeć. Pozdrawiam serdecznie.
  11. Cała przestrzeń kosmosu mieści się w jednej nietykalnej sekundzie, w jednym słowie lub pocałunku... Warstwa po warstwie kroimy ogromny strudel wspomnień w poszukiwaniach właściwych odpowiedzi... Rozbieramy własną duszę po liściu, niby była kapustą, przeznaczoną na gołąbki... Los nafarszerował je pracą do siódmego potu i zdruzgotanymi marzeniami, zamiast chwili szczęśliwych... I nawet nie wszystko było prawdziwym - lecz pod sosem toksycznych związków i kieliszki pseudosukcesów... Po tym życiu zostaje tylko dobrze przysmażone doświadczenie bez strachu, ale z pieprzykiem sceptycyzmu... Hedoniści - dostają jeszcze nadzieję, bo, w końcu, po prostu nie są zdolni przestać podziwiać Świat. W tym mają najcudowniejszy prezent od Boga.
  12. Wśród niewiadomej ilości odmierzonego każdemu czasu Są takie chwile, których już nigdy nie będziemy mogli powtórzyć. I takie, po których nie zaczną się następne. Jedne - pełne radości, inne - żałoby. I te najgorsze - spędzone w marnocie i wątpliwościach, Albo obok niewartych ludzi, chociaż wtedy się tak nie wydaje. Gdyby zawsze wszystko było gładko, nie zdobywalibyśmy doświadczenia i rozwoju. Lecz też bólu. Są takie marzenia, które bezlitośnie pozostaną skazane na niewykonalność, Bo niektóre progi przekracza się tylko raz i wyłącznie w jednym kierunku. Stale okłamujemy siebie, wierząc, że jeszcze zdążymy i Zapominając, że po Tamtej stronie Ktoś tak ważny i kochany telefonu nie odbierze, ale po tej ziemskiej - na pewno weźmie słuchawkę. Są takie rzeczy, które nie mogą być zaczęsto, bo inaczej, odrobinę później, żal i przykrość zjedzą serce po kawałeczku. Tyle razy nie zadzwoniłam, nie powiedziałam, nie przyjechałam... A teraz zostały mi same wspomnienia i trochę zdjęć... Lecz nigdy nie będą żywym człowiekiem.
  13. @Anastazja Sokołowska dziękuję)
  14. ...dla P. Chłodne warszawskie ulice przytulają Cię dzisiaj, obejmując mrocznymi ramionami, uśmiechając się rozproszonym światłem latarń, neonów i okien, gdzie czemuś ktoś jeszcze też nie śpi... Zamiast ciepła moich ust masz na policzkach mroźne pocałunki grudniowej nocy. Dźwięki kroków i opon przerywają jej ciemne milczenie... I może jeszcze kilka słów, od czasu do czasu, zamienionych z kolegą... A chciałabym latać z Tobą wśród szeptem śpiewających o miłości prześcieradłowych chmur, wzbijając się na szczyty euforii i tracąc uczucie czasu w eksplozjach łagodnej namiętności, kiedy mnie dotykasz... Chciałabym porwać Ciebie z szarych asfaltowych pejzażów, pełnych cieniów, i tańczyć ciałami pod przezroczystymi strumieniami prysznica, nibym pod letnim deszczem, który pachnie zielenią i polnymi kwiatami... A potem zasypiać na Twej piersi, tak blisko i przytulnie, jak by to naprawdę działo się w niebiańskich obłokach i nie trzeba było powracać do świata realnego... Gdzie jest przedświątecznie samotna i zimna Warszawa... Granica... I takie nieznośnie długie kilometry godzin nie obok...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...