Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Liero

Użytkownicy
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Liero

  1. Od złego stronić.

     

    Dać palec,

    Niech zmienia strony co wieczór.

     

    Spis treści zna doskonale,

    Post scriptum to amen w pacierzu.

     

     

    Środek podobno bez treści,

    Lecz trzymał tam coś,

    Chował skrycie.

     

    Napisał, potargał...

    I życie,

     

    Liniami szył potem w zeszycie.

     

     

    Wiesz...

     

    Czytania między wierszami,

    Nie chciał, trochę jak odwiedzin.

     

    Zostawił pauzę pomiędzy,

     

    Oszukując klucz odpowiedzi.

     

     

     

    Wstał wcześniej.

     

    Budzik mu w półśnie,

    Powiedział, że za kwadrans wstanie.

     

    Powiedz, co lepsze dla niego:

     

    Nadrabiać czy żyć przemijaniem?

     

     

     

  2. Chodzę!

    Twardo jak Dedal.
    Na wyspach to wyspać się nie da.

    Gdzie wyspa - zwyczajny sedan.

    Lecz nie chcesz widzieć jak biegam.

     

    Nie sprawdzisz tego pomiarem,
    Nie widać za drzwiami z podestem.

    Tip-topów nie liczy zegarek,
    Więc perfekcjonistą nie jestem.

     

     

    Możliwe, że wyjdę z obiegu,
    Pan Bubel -świeżo po szkole.
    Bez paczki, ale z nadzieją:
     

    Przynajmniej wyjdę na swoje.


    Choć czasem trzeba się zmusić,
    Pan Bubel prawdę Ci powie!
     

     

    Ja kiedyś wyjdę na ludzi!
     

     

    I będę im chodził po głowie...

     

     

  3. Podobno to listy,

     

    Pff!

    Ledwie awizo.

     

    W piersiach znów coś gniecie

    A na zawał za wcześnie...

    Spokoju nie czuję, 

    Lecz wrócić mi poprzysiągł.

     

    Ekran jeszcze nie zgasł,

    Ja nie śpię - on też nie.

     

     

    Kursor wraz z zegarem,

    W jednym grają tempie.

    Litery chcę odwiedzić,

    To serio takie śpiochy?

     

    Na pocieszenie tylko,

    Chipsy, w dziwnym smaku:

     

    Wspomnienie sytości

    O smaku paprykowym.

     

     

    Zapodziane w śniegu,

    Niewidoczne treści.

     

    Dzienniki sumienia litery mają białe.

     

    Tego nikt nie czyta!

     

    Nie jesteś na "cześć" z nim!

     

    Morał miałem poznać...

     

    Był

     

     

    Lecz zapomniałem 

     

     

  4. Dobrze, kiedy pić chcesz,
    Dobrze, kiedy sucho.
    Wspomagane grzmotem sieją czasem popłoch,
    Dobrze, kiedy mogą,
    Gorzej, kiedy głucho.
    Ciężko jest rozróżnić:


    Mgła, niekiedy obłok.

     


    Czasem dadzą widok skroplony na rzęsach,
    Czasem grają basem, rozstane z sopranem.
    Zakrwawione krzyczą: 'nad cieniem zwyciężaj',
    Ciężka atmosfera,


    Gdy skumulusowane.

     

     

    Szewczyk wciąż nie dotarł,
    Film niejeden powstał,
    Chociaż 'G' się budzi, 'K' pisze testament.
    Czy łuna płomieni,
    Czy bagien opary.
    Chmury są jak każdy...

     

    Inne, a takie same.
     

  5. W dwuszeregu zbiórka!
    Ognia! Bez rozkazu!
    Okopy zajęte! Ej! Jesteście cali?!

     

    Serce niczym bęben,
    Reaguje od razu.

     

    Nie czekać na marsz!
    Zaraz będą grali...

     

     

    Patrzę w ziemię, w niebo,
    I nie widzę różnicy.
    Chyba wszyscy dzisiaj jakby oniemiali.
    Niczym w korporacji,
    Wieczni pracownicy.
    Jeden błyszczy pięknie,
    Drugi się wypalił.

     

     

    Rozkaz, ale ludzki.
    Nogom dać odpocząć.
    Baczność, lecz pod dachem, żeby się nie zmoczyć...


    Nie wiem, stary, kwiaty?

    Znicz może odpalić?

     

    A może wystarczy, że świecą mi się oczy?

  6. Zamiast szkoły - praca,
    Stopnie dziesiątego,
    Koszmary te same wciąż łączą powieki.
    Gdzie ławki? Gdzie przerwy?
    Wszystko jest tam, z tyłu,
    Zostały mi tylko szkolne dyskoteki.

     

     

    I co z tego?
    Przecież,
    Dziś nieobecności,
    Też wiążą się z tym, że któregoś nie ma.
    Choć z jedną różnicą,
    Bo za znicz na grobie,
    Nikt ci nie wypisze usprawiedliwienia.

     

     

    No powiedz mi, jak?
    To dziecko niewinne!
    A ty możesz winić już tylko siebie...


    Gdzie świadectwo z paskiem?
    Na trumnie, ze zdjęciem.


    Apel o tobie będzie na pogrzebie.

     

     

    To co takie lekcje mają do przyszłości?
    Bo niby nie wolno, ale do kiedy?
    Co z wytłumaczeniem,
    Że 'rodzic mi kazał'?

     

    Nie powie tak w klubie facet do kobiety!

     

     

    A miał nie zapraszać,
    Gdy nie zna, gdy nie wie.
    A może, gdy życiorysu trochę liznął...
    Nie rozumiał świata,
    Lecz zrozumiał siebie,
    A wytłumaczenie znalazł pod bielizną.

     

     

    Z wuefu zostało
    "Rzucanie kulą".
    Poza tym - wszystko - od deski do deski...
    W nosie ma chemię,
    Bibuła znów w rulon,
    Nauczycielem dziś strażnik miejski.

     

     

    Coś tam na sto procent,
    Wysiłku z 15,
    I tak więcej niż nas tu zostało wszystkich...
    Z zeszytem za młodu,
    A z gardą przez resztę.
    Obserwuj, bo nie ma tu korepetycji.

     

     

    Sto twarzy, jedno serce,
    Pamiętaj o nim,
    Gdy skończy się siła i zacznie się lament.
    Tu wf, tu polski,
    W głowie plan lekcji,
    A dorosłe życie w spodenki ubrane.

  7. Pierwszeństwo, więc wchodzę,
    Niemal jak do siebie.
    Nucę coś pod nosem trochę zawstydzony.
    Czy może to przeze mnie ktoś świecił oczami?
    Chciałbym się wykręcić, bo patrzą z każdej strony.

     

     

    Spokojnie, lecz czasem...


    Zdarza się, że ryknę.

    I zdarza się poryczeć zaliczając fiasko.

     

    Wdech, a potem wydech...
    Złe czym innym zastąp.

     

    Wszystko to zakute i opatrzone maską.


    *Klakson*
    Czy to do mnie? 
    Czy bliskość wam przeszkadza?
    Ja także mam już dosyć. Walczę! Mogę przysiąc!
    Ale stoję spokojnie...
    Grunt to trzymać fason.
    Choć krzyczy coś we mnie,
    Tu...
    Za kierownicą 

     

    3.08.23

  8. Trzeba było ich zabić.

    Mieć z głowy.

    Usypać kopiec i zostawić pamięć

     

    Za sobą.

     

    Nikt by nie pytał co u nich,

    Czy wszystko z nimi w porządku,

    Jak zdrowie, ani co słychać,

    Gdzie milkną głosy rozsądku.

     

    Żaden nie chodziłby głodny.

    Zniknęłyby tajne zebrania

    Tych, którzy pragną uwagi.

    Nikt wódki nie dostałby w zamian.

     

    Wrzucić ich do komory!

    Przeszukać jak paranoik.

    Zatrzymać ich serca, dlatego

    Że oni targali Twoim.

     

    Trzeba było ich zabić...

    Niech łza będzie potem w upale.

    Jak się czujesz? Jakkolwiek.

    Choć przyznam, że nie chcę już wcale.

  9. Deja vu - pewnie odpowiednie słowo,
    Żeby określić uczucie sprzed chwili.
    Gdy widzisz jak coś, co powinno nie żyć
    Leży obok ciebie...

     

    I idzie po linii.

     

    Nazwisko na pewno mamy takie samo,
    Wątpię, że cokolwiek mogło to zmienić.
    Lecz nie wiem czy ktoś stwierdził, że jest właściwe
    To miejsce i czas, by swoje zamienić.

     

    I człowiek, bo szczerze…. Raczej, się nie znajdzie,
    Inna istota z taką cierpliwością,
    Co wytrwa, zrozumie, odpowie, posłucha,
    Podoła wyzwaniu wymagań ilości.

     

    O pracę nie pytam, są ważniejsze rzeczy,
    Czy wszystko w porządku? Gdzie Twoi znajomi?
    Czy może pamiętasz chociaż imiona
    Tych, których uważam za swoich?

     

    Może pod mostem, może w pałacach,
    Nie wiem, a moja ciekawość płonie.
    Idę do ciebie, pewnie, po linii,
    Skrywanej we wnętrzu naszej dłoni.

  10. Potrzebowałem deszczu,

    Myśli się wtedy lepiej,

    Gdy wciągam powiew świeżości

    Zamiast papierosa.

    Jakoś tak ładniej pachnie

    Trzymając mordę przy glebie,

    Schodów do nieba nie ma,

    Bo nie chcę patrzeć z ukosa.

     

    Potrzebowałem deszczu,

    Ja i ten bratek w rabacie.

    Nie było więzów krwi,

    Lecz korzeń trzymał jak biceps.

    Spragnieni, lecz liść tylko kroplę

    Oddał nam słysząc pacierz,

    I zamiast wystąpić z szeregu

    Zostaliśmy zbędnym gratisem.

     

    Potrzebowałem deszczu,

    Na gwałt, na już i na wczoraj.

    Ja… Liczba jeden, promil,

    W procentach muszę się zmieścić.

    Lecz matma jest słaba w tej matmie,

    Bo jak wreszcie przychodzi pora,

    To czemu ten jeden promil

    Potrzebuje procent czterdzieści?

     

    Potrzebowałem deszczu,

    A deszcz potrzebował płakać,

    Wszystkie nasze potrzeby

    Są głową w chmurach niesione.

    Zastanów się chwilę, gdy w środku

    Sumienie zajmie swój wakat.

    Kwiaty umieją rozpoznać,

    Czy piją słodkie, czy słone.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...