Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Perykles

Użytkownicy
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Perykles

  1. chłonę ostatnie dni zbieram chwasty ciekawi mnie lot na zewnątrz umierania czekam znajduję się w czułym środku punktu w samym czułym środku punktu wokół las rzeczy maluję czuję pęd jest umysłem trawionym przez noc piekło od nowa ciało szepcze teksty między tekstami przedmioty między przedmiotami pomyśl jeszcze raz gdzie pomyśl jeszcze raz zacznij od wewnątrz strata zysk i czy kochaniem złapiesz deszcz żeby pojąć materiał żeby usnąć w kropli ciepła ponieważ słuchaj weźmy na przykład ten dach tam wysoko śpiewaj z niego oh masz przykład rzeczy - widzenia - starania się a w tym migotanie ledwo migotanie nisko i migotanie wysoko tam i ślepy strach między miastami kolejowy przejazd wszędobylska narracja pojazdów, dłoni, twarzy widoczny pokój niszy a tam pod spodem ideałów znajdźmy sens
  2. Eros udał się nad sadzawkę By napić się Wody U źródła krystalicznej Mądrości Kiedy tak siedział spotkał Boga Słońce W odbiciu wody siedział I mruczał kołysankę: ram ram ram co noc mnie nie widać pom pom pom Pomykam w gwiezdną noc Pożyczam jasność Podziemnym Światom Moje promienie są jak miecze z ptasich piór Dlatego do mnie lecą Głodni cudów Eros promyka zasięgnął jasnego Udało mu się odemknąć Jej wymiarem oddychać Kosmosu Wiecznego Królować począł wśród kosmicznej Jedności Półbóg dla świata Mieszkając w teatrach Lampionów w Parku Veleila Dla Poety energia Ame i Teia Ameteia
  3. gdzie byś nie była zawsze Cię znajdę ona jest jak owoc czuła noc gwieździste niebo pokrojone na kawałki niczym tort właśnie dlatego wyszła za niego
  4. nastał czas rozstania wiele wad a w nich metafizyka warkot źródeł mocnych szalonych mocarzy żer
  5. znalazłeś to w kokonie otaczającej Cię zimy to jest tutaj nigdy nie było gdzie indziej nawet gdy zmieniały się pory gdy się rodziłeś kosmos stał się materialny zawsze był cichy odkryłeś każdy jego wymiar wchodząc po drabinie schodząc z drabiny wyrastając z ziemi istota falująca kolorami poddaje się drga słyszysz jej szept skóra zaczyna się zmieniać spływa po niej kropla wyrażając swoje trwanie
  6. wstaję rano gorzej mi usta mam zamknięte czy Ty wyszłaś do apteki? dość mam już dnia słabo mi odpocząć chcę trochę wiedzy tajemnej interesuję się tym eter astral jaźń chusteczki na parapecie kadzidło płonie woń późnego lata jak żółta czapka lub jak sen o mądrości szukaj znajdziesz mnie w tym mieście moje ślady obok domu wymieszane znikają czuły dzień na słuchawkach leci Marley reggae fajne jest cytrynowe światło Herman Hesse i Józef Knecht trochę książek siedzi we mnie siedzą na biurku na półkach stoją malowane łzy w wyobraźni drewniany szyld jak na koloniach narciarskich chude łapki kotek miał a ja wysycham dzieląc wszystko duchowe nastroje ubranka i guz https://youtu.be/ncdszBGqqvQ
  7. Perykles

    herman

    wstaję rano gorzej mi usta mam zamknięte czy Ty wyszłaś do apteki? dość mam już dnia słabo mi odpocząć chcę trochę wiedzy tajemnej interesuję się tym eter astral jaźń chusteczki na parapecie kadzidło płonie woń późnego lata jak żółta czapka lub jak sen o mądrości szukaj znajdziesz mnie w tym mieście moje ślady obok domu wymieszane znikają czuły dzień na słuchawkach leci Marley reggae fajne jest cytrynowe światło Herman Hesse i Józef Knecht trochę książek siedzi we mnie siedzą na biurku na półkach stoją malowane łzy w wyobraźni drewniany szyld jak na koloniach narciarskich chude łapki kotek miał a ja wysycham dzieląc wszystko duchowe nastroje ubranka i guz
  8. "Dziewczyna pod kocykiem" Może by tak coś napisać? Jest na to odpowiednia pora Patrzę w myślach na taflę jeziora Staram się nadrobić straty Odpoczywam na bogato Łóżko herbata Nie wiem który mamy Ani która godzina Wiem że jazz nieźle płynie Zaraz wstanę do łazienki Dziewczyna pod kocykiem
  9. czemu żadna już postać zera nie może zostać na małym atomowym śmietniku nogi? czemu zaklepuje ostatnie miejsca na bazarze klops? a smutek mi towarzyszy jak liście? jak liście jak liście ''ja '' czyli mały prezes świadomości kropka wśród drzew mały obcy gubię się śmiało gdyż już mnie szukają na końcu zdania nie rób nic tylko zachowaj milczenie nie rób z siebie idioty uważność się mielę i tak po okręgu uciekam ewentualnie w samym środku zdarzenia hej są Ci ludzie wśród zdarzeń... oni są na stacji zerwali odeszli by się znowu stopić ze sobą koty uciekają ludzie dziurawi niewyraźni niosą się w snach ludzie wchodzą w krzaki malin rzeczywiście zostają już same owoce doskonały zbiór cudowny obudź się poczuj to losy to losy kotów niebiosa
  10. Wymiana pamiątek Za kotarą Usta uchylone Znajome mi powietrze Ślepa głucha cisza Szczerze mówię szczerze Mów do mnie Zahamuj rozkład jutrzejszych zachcianek Powróć z miękkim dywanem Miłość mówi Węgiel już zbyteczny Jak dzisiejsza darowizna po mszy Ochłoń jakby do płomienia mówić nienagannie Bronią jest dziś każde słowo Pamiętaj Życie krótkie jest Teraz to tylko wymiana pamiątek Z miejsca wystrzelił wieczór Od kolorów chińskich zabawek Mieni nam się w ochach Jesteśmy tak miło szaleni Jak bajki z lat dziewięćdziesiątych Tak skazani na stratę Jak wszyscy ludzie którzy żyją Nawet jak umarli Którzy tracą naszą pamięć
  11. I Pytania Zasadnicze i Wątpliwości Zapomniałem zginąć Moment, czy ja dobrze pamiętam? Moje życie? Czy zawodzi mnie pamięć? Czy to możliwe? Świadomość... Zaraz zaraz! Ja...przecież jestem mądry! Przecież powinienem być mądry Jak to? Popełniłem tyle błędów? Nie widziałem drogi jasno? Na początku Wszystko wydawało się takie oczywiste Takie jasne tak niewinne Co się stało? II Wyznania W tym dole nie ma wody Na górze same anioły Wołają przez przestrzeń Halo! Wołały do mnie Ja... Chyba byłem głuchy One nadal nawoływały Bez przerwy Przez strumień Przez łzy Przez las słońce księżyc Ciężko Było Usłyszeć III Spostrzeżenia Prawda - Zbawca On jest tak blisko Siedzi przy jeziorze Siedzi w pokoju W piwnicy To światło którego nie da się zgasić Świadectwo - jestem gotów je przekazać IV Refleksje i Prośby Idole, bożkowie Stare to kłamstwa Lecz wciąż Za gardło trzymają i szarpią jak sępy Niewinne serca Moje długo bolało Jak to jest że umiemy kochać stare zabawki? Coś je z nami łączy Umiemy je naprawić Uczymy się naprawiać Trzeba nam ukończyć pracę raz rozpoczętą Na końcu będzie warto Nic bardziej nie cieszy niż naprawa starego Jak obranie drogi pokuty Może dla nas to jedyna nadzieja Cały czas wierzę że tak jest Boże pomóż mi i podtrzymuj moją wiarę Bym nie zasnął Bym żył V Przyszłość: Otwarcie i Pożegnanie Kiedyś pójdę przez ocean Prosto ku księżycowi Zawołam do aniołów po stronie czterech żywiołów Poczuję, dotknę, usłyszę, posmakuję, zobaczę Nie spóźnię się gdyż królestwo czeka
  12. Za Anetę można pokochać filozofię Zaniemówiłem przy ślepych żywiołach Zastany stan nie był taki jak jądro atomu Raczej jak przejazd kolejowy na syberyjskim szlaku Z otwartych przebić kosmatych policzków Lucyfera W mięśniach Chińczyków i Japończyków Z konfederacji kwiatu wiśni zabiłem międzygalaktyczne Yeti Cóż to proste ulica Gliwicka chłodny wiatr cieni zatrutych strzał Amora nie powiem że ginę jeszcze nie teraz zamieram łamiąc fioletowe światło Głodny ducha przybywam echosonda nietoperzowe nóżki na deser ich iglica to nocne kwiaty sterują do domu jak widły w żebra Wiedźmina w ostatniej księdze pt. Pani Jeziora Żwawość. Pierwotność. Moja zamyślona mina- dziwna, chłopak z getta może kiedyś w innym życiu bo jak w filmie "Miasto Boga" lub karaluch lub anioł. Kiedy mi dasz więcej siebie? Czy pobawimy się w kruchą psychologię? Trudno nazwać uczuciem żeton, palimy firanki i gryziemy pościel, chłopaku. Tęsknię - jak ostatnie żeglowanie jak kabina marzycieli, litry krwi i potu. (układam do łóżka proste zdania aniołki podczas gdy demony wlewam czarną kawą w przepastny niebyt lwiego patosu i próżności winy próby oleju jak len jak miło że siedzisz i mrugasz to już nie ta chwila ciało budzi się w rytm fruwających ryb wyobraź sobie że jesteś w ich łusce i oku jak dobrze bo widzą pływają i latają i są obłe co za obłęd a w zimie encyklopedia choroby szkoda że ów klimat lecz w lutym przyszedłem na świat a może to było zamierzone?) nocne kwiaty 1 i 2 ta co miała papier Elissa, ciało i papier ta co zapomniała oraz przyczynę tutaj się zatrzymam, pamiętasz Elissę? I jej kwantowy masaż? Może była numerem 11...? Późno za wcześnie i znowu się witamy rano Jakiś dziwny ten epilog mój wierszy dramatyczny Uroboros kołysze się jak wiatr spóźnionych zalet Przybywa. Nam. Lat. Jakby to było tybetańskie wzgórze to ja bym i tak pewnie Cię poznał bo jesteś wiesz, trochę nad poziomem morza, wiesz nad tak nieustannie czy nie chcesz żeby to było zaprogramowane? Non stop te książki i długie wieczory.
  13. *** Facebook jest czystą kartą Nie tylko dla wierszy Nie musisz w to wierzyć Jeśli oglądałeś rozmowy w toku Te lajki obiecujcie i powierzajcie Ja dochowam tajemnicy I nikt nie będzie widział na mojej tablicy To rzemiosło jest trudne A kiedy wydam tomik Nie będzie go tutaj W końcu spełni się moje marzenie O byciu niewidzialnym Nikt nie będzie mnie widział ani podziwiał W końcu Pan Nikt dojdzie do końca I skończy z papierem w ustach syreny Moja próżność moja pycha Witam na końcu i umieram bezgrzeszny W kościółku przy ulicy "nie ma" Taka moja aura dlatego że długo nie gotowałem I nie widzicie mnie choć we mnie woda Jak w rurach wodociągowych Bez filtra trochę trudna zatruta Jestem tylko człowiekiem Który zapłakał w końcu Z ciągłego nie lubienia Pierwsza emocja to zazdrość Druga zaraz po niej to kruchy żal Sława przeminęła Starość puka Jestem ciałem które zeżrą robale Trudno że mówię o śmierci Czy to znaczy że nie kocham życia Nie Kocham i robale Maluszki moje Także istotne Może moje prochy wejdą w morze Może Nie wiem Już myślę nad moim testamentem Każdym rozdanym uśmiechem Lub twarzą pełną zadumy i smutku Ale dzisiaj ładna dziewczyna Uśmiechnęła się do mnie w tramwaju Niesamowite wspaniałe Zmarszczyła oczy jakby przez chwilę zobaczyła słońce Powiedziałem jej milcząc Też Cię lubię dlatego tu usiadłem A jest na Ziemi trochę ludzi I nie wszyscy mają tatuaże
  14. verbum dei czytać książki by się w Tobie zatopić zapomnieć mijam cel przewracam strony wymiar wiele tu odbić eter-yczne zasłony kiedyś Bóg nie-fizycznie może mógł nie tu strój narzędzie do harmonii czytać muzykę by się w Tobie zapomnieć zatopić istnienie nie jest faktem jedynym przerwą godnie aż nad nami dziury nasze poza to faktem płynę świadomość płynie rzadkie to także cash zasłania gwiazdy skład spacer komórki wtyczki wytyczne off się zaczął port (czy mówisz tylko to co jest zapisane na dysku?) plemię niknie w ciele przygód chyba wiesz co plenię w Ciebie na plecach bez nakazu piasków i mórz duchowa zorza poznaj śpię w ogrodzie ziemia-deszcz dreszcze ascendent teleskop ruch w tunelu bezruch ciepło bez łez (nie świat ło cień bo że zmień różny wiek ło) (bo że zmień późny czas ona ma znak) strzeż się strzelec lecz nie bez przerwy łuk z dębu dlatego nogi siedzą pustka nie usta pustka nie usta-lone karma partner węzeł ognia biorę oddech dwie półkule dwoje w comę samotnie we dwoje z powrotem na dole w locie skoczę mam ponownie potem zaraz mam taryfę w górę w astral pytasz siadam dysk mi siada wariat spazm przy Tobie atak serca krzyczę
  15. @Kot dzięki to dla mnie cenne impresje Twoje @Antoine W poprawie, obrazek z internetu @Antoine W znalazłem go wpisując w google "breast blue painting" kompletnie z głowy. Zdaje się że idea tego obrazu ma coś wspólnego transformacją i rakiem piersi.
  16. Perykles

    Gra rymów

    Koło sklepu Przy postoju Kupno w toku
  17. zajmij się dupami lub pal papierosy Jestem zatrwożony Miną którą mi dał chodnik Dwanaście stopni To jest kąt pochodny Widoczny na dłoni Kroi się chleb i kroi dnie Porosty wyrastają na dnie Mijam się z celem gdyż mam za wiele Moje teksty są na ciele Wyciągam rękę po serce Mam widoczny błąd Chociaż nie wiem skąd Każe mi stanąć na zielonym świetle Odczytuje sygnały z danych Widzę marazm i placki Na placu starym zabaw marnych Otwieram video ale się ścięło Chciałbym zapytać o sos własny Bo jestem odważny Lub tak myślę Lub tak wydaje mi się Od dawna nie jadłem banana Stoję na rozdrożu brania i dawania Ginę w snach zabrania mi się wstać Wstawać gdyż czas stawania się nastał W określonym czasie pod dachem budynku Był tam też tytuł i parę smyczków Zagrały balladę o byciu Nie miały żadnych imion własnych Miały żony i poradniki duchowe Bo są szerokie jak barki sportowca Jak kutas małego chłopca Drwią z naszego ognia Świętego ognia zmian wiecznych Na zapleczu Cię wyleczą z tego: Konsumpcjonizmu Utyłeś jesteś syty jak wąż bogaty w zakryte treści W tłuszczu słonych wieści O tajemnych religijnych misteriach O walecznych kolesiach w mediach Szacunku w telewizji Miejscami się zamienimy Drzewa zielone mijają spokojne pole Na jeziorze nadzy goście Opowiadają sobie historię Patriotycznego zachowania Wszelkich tradycji i wartości Które nienawidzą nowości Widocznie są zbyt swobodne i tęczowe Chiny już szykują wojnę z USA Taka chwilowa minuta ciszy dla tych co myślą Że wojna jest higieną świata Oraz że życie dzieje się w innych wymiarach Dla tych co ich intuicja mami i jest połączona Z obrazami podczas medytacji Proszę jedno piwo by zrelaksować napięcie O dziwo nie ma tu spięcia Tylko sobie wmawiam że przyszłość będzie Oddawać się modnym stylom trendom Modlitwą dziwną przy mogile Tyle jest zwolnień dziwię się sobie Że żyję z chłodną miną Zaskakuje mnie obraz między wierszami Tanich produktów głowy i serca Ludzi niewykształconych Przy ciemnych zasłonach Nie wpada tu światło Lecz nie mogę zasnąć Martwi mnie szkoła Jestem jakimś dziwnym pedałem Plują na mnie jakbym wybrał swój los Kiedy nie ma za co sprzedawać siebie W otwory Cię jebią bo nie masz bariery O czym kurwa są te teksty Zasnę i nie będzie mnie nic obchodzić To że mam za duże nogi I krostkę na pięcie która krwawi gdy chodzę Boże drogi ponieś moje grzechy Idiotom spal domy Gorzej jeśli wiatrak nie będzie działał w taki upał Szanowny panie Marku ministrze obrony Ile słodisz? Potop Quo Vadis wjeżdżamy do bazy Rozkazy nakazy i przykazy krzyk znad łóżka Jesteś fajny ale za mały Jesteś czarny ale zbyt biały Masz nogi ze złota i kota Super Śmiać mi się chcę robię afirmację Los to kobieta Dupa
  18. zajmij się dupami lub pal papierosy Jestem zatrwożony Miną którą mi dał chodnik Dwanaście stopni To jest kąt pochodny Widoczny na dłoni Kroi się chleb i kroi dnie Porosty wyrastają na dnie Mijam się z celem gdyż mam za wiele Moje teksty są na ciele Wyciągam rękę po serce Mam widoczny błąd Chociaż nie wiem skąd Każe mi stanąć na zielonym świetle Odczytuje sygnały z danych Widzę marazm i placki Na placu starym zabaw marnych Otwieram video ale się ścięło Chciałbym zapytać o sos własny Bo jestem odważny Lub tak myślę Lub tak wydaje mi się Od dawna nie jadłem banana Stoję na rozdrożu brania i dawania Ginę w snach zabrania mi się wstać Wstawać gdyż czas stawania się nastał W określonym czasie pod dachem budynku Był tam też tytuł i parę smyczków Zagrały balladę o byciu Nie miały żadnych imion własnych Miały żony i poradniki duchowe Bo są szerokie jak barki sportowca Jak kutas małego chłopca Drwią z naszego ognia Świętego ognia zmian wiecznych Na zapleczu Cię wyleczą z tego: Konsumpcjonizmu Utyles jesteś syty jak wąż bogaty w zakryte treści W tłuszczu słonych wieści O tajemnych religijnych misteriach O walecznych kolesiach w mediach Szacunku w telewizji Miejscami się zamienimy Drzewa zielone mijają spokojne pole Na jeziorze nadzy goście Opowiadają sobie historię Patriotycznego zachowania Wszelkich tradycji i wartości Które nienawidzą nowości Widocznie są zbyt swobodne i tęczowe Chiny już szykują wojnę z USA Taka chwilowa minuta ciszy dla tych co myślą Że wojna jest higieną świata Oraz że życie dzieje się w innych wymiarach Dla tych co ich intuicja mami i jest połączona Z obrazami podczas medytacji Proszę jedno piwo by zrelaksować napięcie O dziwo nie ma tu spięcia Tylko sobie wmawiam że przyszłość będzie Oddawać się modnym stylom trendom Modlitwą dziwną przy mogile Tyle jest zwolnień dziwię się sobie Że żyję z chłodną miną Zaskakuje mnie obraz między wierszami Tanich produktów głowy i serca Ludzi niewykształconych Przy ciemnych zasłonach Nie wpada tu światło Lecz nie mogę zasnąć Martwi mnie szkoła Jestem jakimś dziwnym pedałem Plują na mnie jakbym wybrał swój los Kiedy nie ma za co sprzedawać siebie W otwory Cię jebia bo nie masz bariery O czym kurwa są te teksty Zasnę i nie będzie mnie nic obchodzić To że mam za duże nogi I krostke na pięcie która krwawi gdy chodzę Boże drogi ponieś moje grzechy Idiotom spal domy Gorzej jeśli wiatrak nie będzie działał w taki upał Szanowny panie Marku ministrze obrony Ile słodisz? Potop Quo Vadis wjeżdżamy do bazy Rozkazy nakazy i przykazy krzyk znad łóżka Jesteś fajny ale za mały Jesteś czarny ale zbyt biały Masz nogi ze złota i kota Super Śmiać mi się chcę robię afirmację Los to kobieta Dupa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...