Nigdy nie byłem blisko
chociaż powstałem z Ciebie.
Gonię twój cień
skaczę w pustkę
gdzie wieczna cisza.
Czasami dotknę twych włosów
których blask mnie spala.
Czasami spojrzysz na mnie
wtedy mnie nie ma.
Biegnę obok wielkich planet
biegnę prosząc o szansę
biegnę byś się zatrzymała
chociaż to koniec wszystkiego.
Daleko od ziemi jesteśmy
nie ma
problemów
prysły.
Na smyczy
jestem.
Uwiązany niewolnik twojego przyciągania.
Księżyc.
Nic więcej.
Ludzkie oko nas dostrzegło
dawno temu.
Tyle czasu walczymy
by móc odczuwać.
Dlatego
w pustkę biegnijmy.
Zniszczmy prawa które
rządzą nami od zawsze.
W pustkę!
Zerwijmy łańcuchy
które stworzyli by nas
mieć
rozdzielić.
Zapominając
że jesteśmy jednością.
Jednym ciałem
pośród milczących gwiazd.
W pustkę!
Dostrzegam
jedyną drogę ku wolności.
Uciekamy.
Wszystko staje się czarne.
Tracimy siebie.
Spadamy w otchłań.
Połyka nas ciemność.
Horyzont zdarzeń.
Krzyczę
Kaliope!
Kaliope!
Pustka.
Żegnaj Linusie.
Nic.
Nic się nie stało.